Od nowego roku średnio o 10 proc. ma wzrosnąć akcyza m.in. na alkohol. Efekt? Wina o pojemności 0,75 l mogą podrożeć o ok. 0,12 zł, półlitrowa butelka wódki zdrożeje o ok. 1,14 zł, a za półlitrową puszkę piwa zapłacimy więcej o ok. 0,05 zł. Czy podwyżka zniechęci Polaków do zażywania używek? Znając zamiłowanie Polaków do małych buteleczek z alkoholem, tzw. małpek, nie jest to wcale przesądzone.- Proszę pamiętać, że Polacy kupują miliard tzw. małpek rocznie. Po raz pierwszy od lat spadła średnia długość życia, właśnie ze względu na używki alkoholowe i tytoniowe – powiedział nam rzecznik rządu Piotr Müller (30 l.). Jak wynika z danych firmy badawczej Synergion, Polacy konsumują nawet 3 miliony takich buteleczek dziennie. To daje ponad miliard butelek rocznie! Ale to nie wszystko, bo co trzecia z nich (a więc ok. miliona) jest nabywana w godzinach przedpołudniowych!
Na to niepokojące zjawisko zwrócił uwagę premier Mateusz Morawiecki (51 l.) - Od 2012 roku obserwujemy powolny trend wzrostu spożycia alkoholu w Polsce. Co czwarty pieszy, sprawca wypadku, był pod wpływem alkoholu. Co dziesiąta ofiara śmiertelna na drodze to efekt sprawców pod wpływem alkoholu. W 1995 r. miesięczne wynagrodzenie pozwalało na zakup 35 półlitrowych butelek czystej wódki, a w 2017 r. już 125 butelek. Taki wzrost wartości nabywczej pozwala szerszym grupom sięgnąć po alkohol. Podczas ostatniej akcji „Znicz” policjanci złapali 1245 pijanych kierowców. To o 205 więcej niż rok wcześniej, a nie wiadomo ilu nie udało się złapać – mówi „Super Expressowi” premier.
Premier Mateusz Morawiecki apeluje na łamach „Super Expressu”: Alkohol jest dla ludzi, ale powinniśmy pić z umiarem
Kiedy czytam, że codziennie sprzedaje się nawet 3 miliony „małpek”, z czego nawet milion przed południem, to jestem niezwykle zaniepokojony. Alkohol jest dla ludzi, ale wszyscy powinniśmy korzystać z niego z umiarem.
Alkoholizm to poważny problem społeczny. Dotyka ludzi w każdym zakątku kraju i z każdej grupy społecznej, mężczyzn i kobiety. Razem musimy się mu przeciwstawić. Nie można udawać, że problemu nie ma.
Przez alkohol, co roku w Polsce umiera 10 tysięcy osób. To tak, jakby zniknęło z mapy Polski miasteczko wielkości Władysławowa, Bystrzycy Kłodzkiej, czy Włoszczowy.
Moglibyśmy mówić jak libertarianie, że „chcącemu nie dzieje się krzywda” – ale alkoholizm jest dziś jedną z chorób, podkreślam – chorób cywilizacyjnych, z którą odpowiedzialne państwo musi walczyć.
To przecież my wszyscy ponosimy koszt leczenia osób uzależnionych, koszt rozbitych rodzin, spraw rozwodowych, wypadków samochodowych.
Nie chodzi nam o dodatkowe wpływy do budżety – bo dochody z akcyzy na używki i tak zmieniają się w nicość. NFZ na leczenie osób nadużywających alkoholu i oraz zachorowań na raka płuc wydaje znacznie więcej.
Nie bez powodu mówi się, że alkoholizm to choroba całej rodziny, a nie tylko alkoholika – często cierpią bliscy.
Kiedy jednak alkohol przestaje wiązać się z przyjemnymi okolicznościami, a zaczyna być codziennym przymusem, to już poważny problem.
Alkohol jest dla wielu ludzi ucieczką od problemów dnia codziennego. Chcemy budować społeczeństwo, w którym tych problemów będzie jak najmniej, a ludzie nie będą pozostawieni sami sobie.
Chcemy budować państwo dobrobytu, a dobrobyt to coś więcej niż tylko wysokie dochody. To również zdrowie, wolność od stresu, pewność jutra.