"Super Express": - Jak wytłumaczyć rekordowy skok poparcia dla Platformy, aż do 52 procent?
Piotr Skwieciński: - Prawda jest banalnie prosta. Linia, jaką przyjął po wyborach prezydenckich Jarosław Kaczyński, powoduje reaktywację tego schematu, na którym Platforma jedzie od 2007 roku: strach i niechęć większości wyborców do prezesa PiS działa na korzyść Platformy. Dla niej ta wiadomość jest i dobra, i zła. Jej notowania szybują i władza jest niezagrożona. Jednak taka sytuacja może działać demoralizująco, bo politycy Platformy mogą poczuć się bezkarnie. Wtedy zaczynają pękać mechanizmy autokontroli, narastają konflikty w samej partii, zaczyna się korupcja w strukturach władzy. Tak było pod rządami Leszka Millera z SLD, które miało bardzo wysokie poparcie, swojego prezydenta i ogromną pewność siebie, a żywot skończyło na aferach korupcyjnych.
- Jeśli Polacy zamiast własnym interesem kierują się niechęcią do Jarosława Kaczyńskiego, to nie świadczy dobrze o ich obywatelskiej postawie...
- Ale to nie jest tylko polska specyfika. Lewica amerykańska od wielu lat rwie sobie włosy z głowy, że ta biedniejsza, plebejska Ameryka konsekwentnie głosuje wbrew własnym ekonomicznym interesom i wspiera republikańskich konserwatystów. W dzisiejszej Polsce, tak jak w USA, konflikt kulturowy jest postrzegany jako ważniejszy niż cała reszta spraw państwowych. I tu, i tam określa on główną linię podziałów. PiS i Jarosław Kaczyński kojarzą się dziś z programem - nazwijmy to - narodowo-konserwatywnej rewolucji, a ta stopniowo sekularyzującej się i metropolitalnej Polsce po prostu się nie podoba.
- O czym świadczy w miarę stabilne (35 proc.) poparcie dla PiS?
- O tym, że strategia Kaczyńskiego jest kontrskuteczna, bo mobilizuje przeciwko niemu tę milczącą większość społeczeństwa, ale także o tym, że jest skuteczna w mobilizowaniu tradycyjnych zwolenników, twardego jądra pisowskiego elektoratu. Wielu komentatorów przestrzegało Kaczyńskiego przed kontynuowaniem obecnej linii, mówiąc, że to się skończy trwałą marginalizacją PiS. Jak na razie to się nie udaje. W Polsce istnieje niemała cześć elektoratu, której nie razi obecny kierunek myślenia i działania Kaczyńskiego. To też pokazuje siłę tego konfliktu kulturowego.
Piotr Skwieciński
Publicysta dziennika "Rzeczpospolita"