"Super Express": - Jak pan ocenia ostatnie sondaże opinii publicznej, przeprowadzone już po aferach w rządzie, pokazujące sympatie Polaków do głównych partii?
Prof. Paweł Śpiewak: - Sondaże w Polsce są względnie miarodajne. Jednak rozpiętość wyników między poszczególnymi instytutami badawczymi jest tak duża, że nie wiem, którym badaniom mam wierzyć. Wczoraj "Super Express" zbudował dwa wywiady - z posłem Jarosławem Gowinem i z profesorem Kazimierzem Kikiem - w oparciu o badania SMG/KRC wskazujące, że PO zyskała 9 proc. poparcia. Z kolei ostatnie wyniki GfK Polonia są odmienne - PO minimalnie straciła.
- Miarodajność w tym się zawiera, że czy sporo na plusie, czy trochę na minusie - PO jest bezkonkurencyjnie najpopularniejszą partią wśród Polaków. A przecież dopiero co wyszły na jaw trzy afery z udziałem polityków tej partii: hazardowa, stoczniowa, podsłuchowa.
- Zastanawia to pana, prawda? Mnie również. Bezradnie rozkładam ręce, nie rozumiejąc naszego społeczeństwa. Skłonny jestem sądzić, że nasi rodacy wybierają tę partię z braku alternatywy. Nie mają na kogo przenieść swych głosów - PiS nie jest ciekawym antidotum, a trzeciej siły ciągle nie ma. To trzyma wyborców przy Platformie.
- Oceniając wczoraj sondaże, Jarosław Gowin stwierdził, że Polacy dostrzegli, że jedyną prawdziwą aferą była afera hazardowa, a PO rozliczyła się z niej szybko i radykalnie. Pozostałe afery miały być prowokacją ze strony CBA, co dla swoich partyjnych celów starał się wykorzystać PiS. Tusk więc nie zawiódł, a że jest kojarzony z PO - partia nie straciła.
- Afera hazardowa paradoksalnie okazała się szansą dla premiera - szansą na zrobienie porządku w swoich szeregach - i wykorzystał ją. Rzeczywiście sprawia wrażenie silnego przywódcy. To tłumaczy poparcie dla niego. Ale w żaden sposób nie tłumaczy poparcia dla jego partii. Bo partia jeszcze z niczego się nie rozliczyła. Czy to nastąpi, zobaczymy po efektach pracy komisji śledczej.
- Z kolei Kazimierz Kik uważa, że stanowisko PiS Polacy odebrali nie jako chęć wyplenienia nieprawidłowości, lecz jako atak polityczny - kolejną socjotechniczną zagrywkę tej partii, której nie dali wiary. Przypomina to przypowieść o chłopcu, który dla zabicia nudy wołał: ratunku, wilk! Na to wołanie zbiegała się cała wieś. Aż któregoś razu chłopiec naprawdę spotkał wilka - wołał, ale nikt mu już nie uwierzył.
- Podkreślić trzeba, że to Platforma dokonała subtelnej przewrotki - poważne zarzuty pod swoim adresem przedstawiła jako konflikt polityczno-partyjny. Sprowadzając sprawę do takiego poziomu, nie ma miejsca na spór o uczciwość w państwie, o kompetencje, tylko o to, która partia ma rządzić. Do takiej redukcji dąży też PiS. Wobec wspomnianego sposobu uprawiania polityki Polacy czują się bezradni i chcąc nie chcąc to akceptują - niezależnie od tego, ile jeszcze czeka nas afer - będą głosować wedle partyjnych sympatii, a nie wedle oceny tego, co naprawdę się dzieje. Jest to przykład na oderwanie polityki od realiów. W tej sytuacji jakiekolwiek standardy polityczne przestają się liczyć.
- Zdymisjonowany szef CBA zdaje się potwierdzać wirtualność działań rządu Tuska. Uważa, że katarski inwestor nie istniał, a rząd nie chciał ujawniać prawdy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego...
- Nie sądzę, żeby to było tak jednoznaczne, jak przedstawia to Mariusz Kamiński. Wykryte przez CBA fakty ubiera w polityczne tezy.
Prof. Paweł Śpiewak
Socjolog, historyk idei. W poprzednim Sejmie poseł PO