Polacy nie chcą sędziów cenzorów

2010-03-16 2:00

Trudno nie zgodzić się z większością Polaków. Z ich umiłowaniem wolności i zdrowym rozsądkiem

Newsweek.pl opublikował wyniki sondażu niezwykle ważnego dla polskiej demokracji, mediów, sądów, a także osób publicznych. Pytanie zadane przez ankieterów brzmiało "Czy uważasz, że gazety powinny mieć prawo zamieszczania zdjęć znanych osób zrobione w miejscach publicznych". Zdecydowana większość Polaków (65 proc.) uważa, że tak. Zaledwie 27 procent badanych powiedziało nie. Wynik sondażu oznacza, że nasze społeczeństwo chce cieszyć się wolnymi mediami, niestety, wbrew części polskich sędziów.

Przeczytaj koniecznie: Sondaż: Chcemy wolnej prasy

Trudno nie zgodzić się z większością Polaków. Z ich umiłowaniem wolności i z ich zdrowym rozsądkiem. Prasa w dojrzałych demokracjach skutecznie sprawuje swoją funkcję kontrolną. W imieniu narodu kontroluje życie polityków, sprawdza, czy deklaracje znanych osób mają odzwierciedlenie w ich życiu codziennym, czy też zupełnie się rozmijają. Dzięki dziennikarzom, dzięki paparazzi osoby powszechnie znane przestały czuć się bezkarne. Same musiały narzucić sobie wiele ograniczeń wynikających choćby z poczucia przyzwoitości. Ludzie znani, bogaci i wpływowi wiedzą już, że są kontrolowani przez prasę, że media mogą pokazać, jak się zachowują naprawdę, zweryfikować słowa wypowiadane w wywiadach albo przedwyborczych obietnicach. Wiedzą już, że polskie gazety mogą pokazać na zdjęciach zmieniającą się obyczajowość, ale też ewidentne przypadki łamania prawa przez nasze elity. I my to robimy. Wolność słowa polega nie tylko na możliwości wyrażania swoich poglądów, ale także na demaskowaniu, obnażaniu, czyli pokazywaniu prawdy. Kto lub co potrafi pokazać prawdę lepiej od zdjęć, których Polacy bronią w sondażu Newsweeka.pl przed sądami?

Przeciwko kontrolnej funkcji prasy, przeciwko wolności słowa działa jednak w Polsce potężne lobby. Celebryci nie życzą sobie, żeby ktokolwiek ich kontrolował. Mają też swoje racje. Mówią na przykład o wszechobecności fotoreporterów, która uniemożliwia im normalne funkcjonowanie. Ale to nie jest wina mediów. To konsekwencja ich życiowych wyborów. Paparazzi bardzo rzadko bowiem robią zdjęcia średniozamożnej kobiecie sprzedającej włoszczyznę pod Białą Rawską, a często pewnej bogatej blondynce z telewizji, która jest piękna i zmienia partnerów. Robią zdjęcia tym, którymi interesuje się opinia publiczna. Media nie interesują się kimś bez powodu.


Tymczasem polskie sądy zaczęły powoli wprowadzać cenzurę. W kilku głośnych procesach doszło do groźnych dla wolności słowa i demokracji wyroków. Według niektórych polskich sędziów gazety w Polsce nie mogą umieszczać zdjęć zrobionych na ulicy albo w innym publicznym miejscu, jeśli godzi to w jakikolwiek sposób w interes jakiejś znanej albo bogatej osoby. Absurd? Nie, to nowa forma cenzury. Największą słabością tych wyroków, które można oczywiście uzasadnić prawniczą kazuistyką, jest zdrowy rozsądek. Zdrowy rozsądek mówi bowiem, że jeżeli ktoś paraduje nagi po ulicy Marszałkowskiej, to akceptuje fakt, że będzie widziany przez nieznanych mu ludzi. Jeżeli ktoś jest w miejscu publicznym, to akceptuje fakt, że będzie w tym miejscu publicznym obserwowany. Polskie sądy pokazały, niestety, że za służenie polskiej demokracji i pokazywanie zdjęć z miejsc publicznych mogą ukarać niezależne gazety. Ale - tu kolejna słabość polskich sądów - nie są w stanie w epoce cyberinformacji zablokować publikowania takich zdjęć umieszczonych choćby na zagranicznych serwerach. Sądowe absurdy zabrnęły tak daleko, że sędzia zapytała mnie niedawno na procesie ze znanym artystą, czy miałem pozwolenie na opublikowanie pewnej fotografii. Owa fotografia została wykonana w miejscu publicznym i widać na niej jak na dłoni, jak artysta łamie publicznie dane słowo. Czy ów zdemaskowany przez nas artysta zgodziłby się na opublikowanie tej fotografii? Czy nie mieliśmy prawa sprawdzić, czy publicznie wypowiadane przez niego słowa to tylko frazy na użytek podreperowania wizerunku?

Artykuł 4 Konstytucji RP mówi: "Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu". Naród to owe 65 procent z ankiety Newsweeka.pl. Ten naród nie chce sędziów cenzorów. To już było. Chce wolnych mediów stojących na straży demokracji.