Dr. Rafał Chwedoruk: Polacy mają niechęć do państwa, ale też wymagania

2010-06-11 21:24

W debacie "Super Expressu" o stanie państwa polskiego głos politologa Rafała Chwedoruka: Dziś na całym świecie mamy do czynienia ze strukturalnym kryzysem państwa. Żyjemy w dobie globalizacji, kiedy rola państwa została podważona przez rynek. Jednak kryzys finansowy pokazał, że idea deregulacji życia publicznego w imię zasad rynkowych osiągnęła kres.

"Super Express": - Jeden z uczestników naszej debaty o stanie polskiego państwa prof. Antoni Kamiński stwierdził, że nie trzeba przywoływać katastrofy smoleńskiej i powodzi, by stwierdzić, że państwo jest w złym stanie.

 - Ja bym poszedł nawet krok dalej. Dziś na całym świecie mamy do czynienia ze strukturalnym kryzysem państwa. Żyjemy w dobie globalizacji, kiedy rola państwa została podważona przez rynek. Jednak kryzys finansowy pokazał, że idea deregulacji życia publicznego w imię zasad rynkowych osiągnęła kres. Dotyczy to zwłaszcza Europejskiej Wspólnoty, która formowała się na zasadzie sprzeciwu wobec państwa opiekuńczego, a dziś wstrząsają nią protesty społeczne. Tymczasem tylko państwo jest ze swej natury powołane do tego, by te konflikty łagodzić. Sektor prywatny nie jest zdolny samodzielnie dokonać modernizacji.

- Rozumiem, że kryzys państwa dotyczy też Polski jako aktywnego członka Unii?

- Tak, choć u nas nie da się wszystkiego zrzucić na globalizację. Po komunizmie odziedziczyliśmy słaby i niesprawny aparat państwowy oraz nieufność do instytucji publicznych. Przez ostatnie dwadzieścia lat budowaliśmy więc państwo od nowa, ale za wzór przyjęliśmy ideologię neoliberalną. Według niej państwo, jeśli już w ogóle musi istnieć, powinno ograniczyć się do zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. Sięgając jeszcze głębiej, nasze dzisiejsze społeczeństwo wyrosło na dwóch etosach: szlacheckim i chłopskim. Używane do dziś powiedzenie "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie" oznacza, że już szlachta prywatyzowała przestrzeń dla siebie i odcinała się od państwa. Z kolei chłop przez stulecia utożsamiał państwo ze szlachtą, a tej przecież nienawidził. W jakimś stopniu wszyscy jesteśmy dziedzicami tej mentalności. Myślę, że Polacy niechęć do państwa mają we krwi.

- Jak pogodzić tę niechęć z naszymi wysokimi wymaganiami wobec państwa odnośnie wyjaśnienia smoleńskiej katastrofy i pomocy w walce z powodzią i jej skutkami?

- Właśnie tu widać nasze szlacheckie dziedzictwo. Kochamy Polskę na poziomie symbolicznym, ale odrzucamy ją na poziomie konkretnym. Dziś winimy państwo za obie tragedie, ale też tylko od niego oczekujemy sprawnego działania. Te oczekiwania są uprawnione, ale zapominamy o tym, że jeśli państwo ma je spełniać, wszyscy musimy ponieść tego koszty. Zarówno te materialne, jak płacenie podatków, jak i te w postaci kapitału zaufania do instytucji publicznych.

- Mamy płacić jeszcze większe podatki?

- Amerykański system płacenia podatków, strzeżony przez bezwzględne urzędy skarbowe, polega na tym, że obywatel płaci podwójny PIT - jeden państwu i jeden swojemu stanowi. W Polsce coś takiego doprowadziłoby do rewolucji antypodatkowej, bo mamy silnie zakorzenioną niechęć do płacenia podatków. Inny przykład. W USA George W. Bush obniżył podatek dochodowy wszystkim o podobną wartość, natomiast w Polsce obniżono wyłącznie wąskiej grupie najzamożniejszych. Jak widać, z jakichś względów kraje demokratyczne unikają radykalnych reform wolnorynkowych albo czynią to bardzo ostrożnie. W wielu państwach płacenie podatków to niemal cnota, u nas zastępuje nią kombinowanie, by podatku uniknąć. Nie dziwmy się więc, że po 20 latach bagatelizowania roli państwa w życiu publicznym nie jesteśmy przygotowani do współczesnych wyzwań.

- Na przykład jakich?

- Weźmy choćby te z ostatnich miesięcy. Pomimo komercjalizacji kolei, mamy nieustanne problemy z kursowaniem pociągów. Obserwujemy dramatyczny spadek poziomu nauczania w polskich szkołach. Wiemy jednak, że komercjalizacja szkolnictwa przygotowuje tylko do testów, nie do wychowania. Teraz okazuje się, że nowy system emerytalny, dopuszczający prywatną inicjatywę, jest mniej sprawny od starego opartego tylko na ZUS.

- Co można powiedzieć o sile i skuteczności naszego państwa, obserwując jego trzytygodniowe zmagania z wielką powodzią?

- Za wcześnie na całościową ocenę, jednak już teraz widać wyraźnie dysproporcję. Warszawa ma odpowiednie środki, by sobie poradzić z akcją przeciwpowodziową. A co może taki Sandomierz? Proponowany przez rząd aglomeracyjny model rozwoju doprowadzi z czasem do postępującej degradacji wielu obszarów w Polsce. Wsie ocaleją dzięki dopłatom z Unii, ale średnie miasta, jak Sandomierz, będą się stopniowo wyludniać. To tylko jedno z wyzwań, przed jakimi stoi dzisiaj nasze państwo. Ono musi być silne, inaczej nie damy sobie rady.

Dr Rafał Chwedoruk

Politolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego

Nasi Partnerzy polecają