Donald Tusk, od kiedy wrócił do polskiej polityki, regularnie wzywa do debaty Jarosława Kaczyńskiego. Mówił o tym miedzy innymi na spotkaniu z wyborcami w Legionowie. - Znamy się od 30-40 lat. No, chłopie, usiądź i gadaj ze mną o przyszłości Polski – namawiał lider PO. Na podobne wezwania nieczuły jest prezes PiS. Jarosław Kaczyński pytany o debatę stwierdził, że może ją odbyć z Manfredem Weberem (51 l.).
Chodzi o szefa Europejskiej Partii Ludowej, który, jak powtarzają politycy PiS, ma instruować władze Platformy. - Dziwię się, że Jarosław Kaczyński od tak dawna, ucieka przed tą debatą. Polacy nie zasługują na to, aby rządził nimi tchórz – ostro komentuje Marcin Kierwiński (47 l.) z PO. Jednak zdaniem Ryszarda Czarneckiego, nie ma mowy o strachu przed szefem Platformy. - Prezes jest pragmatyczny i racjonalny, uważa, że szef PO woli sztuczki, grepsy, zagrywki w debacie i jedynie to może go uratować. A lepiej jest porównywać realne osiągnięcia obu ekip – twierdzi Czarnecki.
Wybory 2023. Ekspert o debacie Tusk - Kaczyński
Politolog dr Olgierd Annusewicz żałuje jednak, że do debaty nie dojdzie. - Taka dyskusja liderów byłaby nam absolutnie potrzebna, żebyśmy mogli świadomie wybrać. Tusk namawia do debaty, bo goni wynik, nie chce jej Kaczyński, bo obawia się straty – wyjaśnia ekspert. Politolog przypomina też, że debaty wpływały już mocno na wyniki wyborów w Polsce. W 1995 roku Aleksander Kwaśniewski (69 l.) pokonał Lecha Wałęsę (80 l.) otwierając sobie drogę do prezydentury. W 2007 roku pojedynek Tusk – Kaczyński, niemal jednogłośnie uznany za zwycięstwo lidera PO, pozwolił tej partii przejąć władzę.
Ostatnią z debat, przywołanych przez politologa, była dyskusja przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku. - Adrian Zandberg rewelacyjnym występem odebrał tysiąc głosów Zjednoczonej Lewicy na rzecz Partii Razem, spychając ją pod próg wyborczy. Gdyby nie ta debata, PiS nie uzyskałoby sejmowej większości – przypomina Olgierd Annusewicz.