Mariusz Ziomecki (pisarz, były redaktor naczelny "Super Expressu") musiał mieć sporo intelektualnej frajdy przy budowaniu postaci i wikłaniu tropów. W swojej najnowszej książce "Mr. Pebble i Gruda" umiejętnie bawi się z czytelnikiem, a czasem nawet nim samym.
Ziomecki przez pierwszoosobowego narratora Jana Kamyka (poetę) opowiada nam historię miłości, śmierci, zagadki, czułości i trudnych życiowych wyborów. Wszystko to w historycznej scenerii od zamordystycznych postalinowskich czasów siermiężnego PRL aż po naszą współczesność trudną, ale barwną. Zabawa Ziomeckiego polega między innymi na tym, że jego niby fikcyjne powieściowe postacie wcale nie są takie fikcyjne. Zbudował je z kości i krwi żyjących, prawdziwych znanych ludzi, choć czasem - mam wrażenie - mieszał kilka osobowości, żeby ulepić z nich jedną postać. Kto jest kim i kto z kogo został stworzony? To jeden z tropów wydeptywanych przez autora od pierwszych stron. Nie popełnię tu zbrodni opowiadania fabuły tego grubaśnego, szybko czytającego się dzieła.
Napomknę zaledwie, że licealista Jan Kamyk zakochał się nieprzytomnie i ożenił z niezwykle zmysłową uwikłaną w opozycję córką PRL-owskiego, żydowskiego dygnitarza. Kiedy ta po wyjściu z aresztu, podejrzana o zdradę przyjaciół popełnia samobójstwo - Kamyk z małym synkiem ucieka do USA. Po latach wróci do demokratycznej już Polski, żeby rozwikłać zagadkę śmierci żony. Uda mu się, ale tylko dzięki temu, że pomogą mu przyjaciele z młodości, przyjaciele z warszawskiego liceum.
Strony Ziomeckiego błyszczą subtelnym, nienachalnym humorem i zadziwiającą u byłego szefa tabloidu czułością, choćby genialnie opisany stosunek głównego bohatera do lekko upośledzonego, obdarzonego wielkim talentem muzycznym synka. Atutem tej książki są jeszcze zawarte w niej opowiadania, które można by wyciągnąć z powieści i zrobić z nich osobne całości. Jak choćby scena sprawiedliwości dziejowej, czyli nagannego moralnie torturowania cynicznego ubeka czy wspomnienia z figlarnego obozu młodzieżowego.
Ziomecki ze swoją książką przynosi nam swoje dobrze przetworzone literacko życiowe doświadczenie i mówi "ja tak to widzę". Warto doświadczyć tego doświadczenia.