Andrzej Olszewski: Poglądy ludzi są ulotne

2010-07-03 17:00

Jedynie TNS OBOP przewidział wynik pierwszej tury wyborów. Jak do tego doszło, jak się wykonuje sondaże i jakie jest ich znaczenie dla życia politycznego i społecznego - tłumaczy Andrzej Olszewski, prezes OBOP.

"Super Express": - Jak do tego doszło, że tylko TNS OBOP trafnie przewidział wynik pierwszej tury wyborów?

Andrzej Olszewski: - Zastosowaliśmy odpowiednią metodę badawczą. Sondaże telefoniczne, z których korzystała nasza konkurencja, są dobrym narzędziem, gdy chodzi o szybki czas przeprowadzenia pomiaru w odniesieniu do bieżących wydarzeń - np. do poznania trendów w kampanii wyborczej. Ale są obarczone sporym ryzykiem błędów wynikających z czynnika czysto ludzkiego.

- Jaką więc metodologię zastosował TNS OBOP?

- Fachowo nazywa się ona: exit poll. A wygląda w praktyce tak: ankieterzy, stojąc przy lokalach wyborczych, pytają osoby wychodzące z głosowania, czy zechciałyby wziąć udział w naszym badaniu. Czyli docieramy do osób, które na pewno głosowały. A takiej pewności nie ma, gdy z respondentem rozmawia się przez telefon. Poza tym stwarzamy jak najwięcej uwarunkowań, które naszym respondentom dają poczucie prywatności - a zatem łatwiej jest im się zdobyć na szczerość. Nasi respondenci samodzielnie wypełniają ankietę i wrzucają ją do specjalnie przygotowanej urny.

- Jakie pytania znajdują się w ankiecie?

- Poza podstawowym - czyli na kogo respondent głosował - prosimy o odpowiedź na temat wieku, płci i wykształcenia respondenta. Są to cechy społeczno-demograficzne, które pozwalają nam potem zaaplikować aparat statystyczny, aby te wyniki dopasować do populacji Polski.

- Ilu jest ankieterów? Od ilu respondentów zbieracie informacje? W ilu lokalach wyborczych?

- Jesteśmy w każdym regionie Polski - ze wszystkich komisji wyborczych w sposób reprezentatywny wybieramy 500. Zatrudniamy ponad tysiąc osób, które to badanie realizują.

- Czy wyniki są uzależnione od godziny głosowania?

- W ciągu całego dnia potrafią się znacznie wahać. Ale nas interesują wyniki z końca dnia. Nie prognozujemy wyników na określoną godzinę. Moglibyśmy to robić, ale byłoby to jak ćwiczenie dla samego ćwiczenia. Różne elektoraty idą do głosowania w różnym trybie. Dla zobrazowania tej prawidłowości nadmienię, że gdybyśmy mieli podać wyniki z wczesnego rana w pierwszej turze obecnych wyborów, to zwycięzcą byłby Jarosław Kaczyński. Ale analizowanie takich danych nie ma sensu. Na koniec dnia zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich został Bronisław Komorowski.

- Na jaką precyzję wyników pozwala exit poll?

- Na bardzo dużą, o czym świadczy precyzyjny wynik ostatniego badania exit poll, zrealizowanego przez TNS OBOP 20 czerwca br., w dniu pierwszej tury wyborów prezydenckich.

- Czy jest skuteczniejsza metoda?

- Jest. Ale, aby poznać jej wynik, trzeba się uzbroić w cierpliwość. Mam na uwadze late poll. Ta metoda polega na zastąpieniu wyników, które otrzymujemy z ankiet, twardymi danymi, które komisja wywiesza na drzwiach w protokołach po zakończeniu prac. Nie zdarzyło nam się, żeby błąd w late pollu był większy niż kilka dziesiątych punktu procentowego.

- Często się słyszy: serce mi podpowiada, żeby głosować na X, ale jego ledwo co widać w sondażach, więc rozum każe oddać głos na cieszącego się większym popraciem Y, bo obawiam się zwycięstwa Z. Czy sondaże nie są nazbyt sugerujące przy podejmowaniu decyzji wyborczych?

- Nie ma poważnych dowodów, które by potwierdzały, że sondaże kreują rzeczywistość. Gdyby tak było, to pięć lat temu nie wygrałby Lech Kaczyński. Dopiero sondaż przeprowadzony przez nas tuż przed nastaniem ciszy wyborczej pokazał, że szala zwycięstwa przechyla się w jego stronę. Preferencje wyborcze kreują również opinie rodziny i znajomych. Sondaże raczej zaspokajają ciekawość. Choć nie da się nie zauważyć, jak bardzo na sondażach lubią opierać się media. Na przykład z mojej perspektywy zmiana o dwa punkty procentowe jeszcze o niczym nie mówi. Ale media podejmują temat: rośnie mu poparcie! A gdyby spojrzeć na szerszy kontekst, to widać, że to tylko kosmetyczna zmiana. Proszę więc, pamiętajmy: sondaże opisują rzeczywistość tylko w jednym, konkretnym momencie. One nie prognozują przyszłości. Poglądy i postawy ludzi są ulotne.

- Czy są spektakularne wpadki, które spędzają sen z powiek osób odpowiedzialnych za sondaże?

- Problem, który zaistniał z sondażami w Polsce po pierwszej turze wyborów, nie jest unikatowy. W wielu krajach wpadki się zdarzały, zdarzają i będą się zdarzać. Do najsłynniejszej doszło w USA, gdy niespodziewanie wygrał Harry Truman, mimo że sondaże (m.in. Gallupa i Ropera) wskazywały na niemal pewny triumf jego konkurenta Thomasa Deweya. Zaś we Francji kilka lat temu nikt poprawnie nie oszacował dobrego wyniku Le Pena.

Andrzej Olszewski

Prezes TNS OBOP