Wieczór wyborczy urzędującego prezydenta zorganizowany na Stadionie Narodowym atmosferą przypominał stypę, na której PR-owcy zmuszali zażenowanych gości do klaskania. Już na dwie godziny przed rozpoczęciem wśród sztabowców dało się wyczuć nerwową atmosferę. Oni już wiedzieli, że przegrywają w sondażach. Bronisław Komorowski wraz z żoną pojawili się dopiero, kiedy minął pierwszy szok po informacji o jego porażce. - Znamy wstępne wyniki pierwszej tury. Trzeba je odczytać jako poważne ostrzeżenie dla całego szeroko pojętego obozu władzy. Gratuluję mojemu głównemu konkurentowi panu Andrzejowi Dudzie, kandydatowi PiS. Gratuluję i już dzisiaj wzywam go do debaty o sprawach dla Polski najważniejszych - odczytywał z kartki Komorowski.
Zebrani wokół sceny klaskali tak mocno, że można by pomyśleć, że ta porażka to sukces. Klaskała Hanna Gronkiewicz-Waltz (63 l.), którą sztabowcy wypchnęli w takie miejsce, że Komorowski stał do niej tyłem. Klaskał też Jacek Rostowski (64 l.) wciśnięty między fotoreporterów. Uśmiechał się tylko jeden człowiek i to uśmiechał bardzo szeroko - Grzegorz Schetyna (52 l.).
Oficjalna część wieczoru wyborczego zakończyła się wyjątkowo szybko, po kilkunastu minutach. Do późnych godzin nocnych trwały za to burzliwe narady. Rano prezydent zapowiedział referenda, w których chce zapytać Polaków o jednomandatowe okręgi wyborcze, finansowanie partii z budżetu i zmiany w ustawie podatkowej. To wyraźny ukłon w stronę wyborców Pawła Kukiza (43 l.). Muzyk zresztą szybko zareagował na zapowiedź Komorowskiego. - Nie wierzcie w te referenda. To ściema i granie na czas - napisał na Facebooku Kukiz.
Czekają nas też debaty Duda - Komorowski, które zaplanowano na 17 i 21 maja.
Zobacz też: Pojedynek na STYLIZACJE Pierwszych Dam! Kornhauser czy Komorowska - która piękniejsza? [GALERIA]