"Super Express": - Napisał pan do Jarosława Gowina, wówczas ministra sprawiedliwości, w sprawie marszałka Podkarpacia. Sąd nie chciał go aresztować tymczasowo i wypuścił za 60 tys. zł kaucji. Poszedł pan na wojnę z sędziami?
Paweł Wojtunik: - Nie poszedłem na wojnę. Wysłałem pismo opisujące zachowanie sędziego podczas posiedzenia aresztowego, bo wzbudziło ono wątpliwości co do obiektywizmu i bezstronności sądu. Dlatego poinformowałem ministra.
- Uznaliście, że seksmarszałek Karapyta powinien zostać tymczasowo aresztowany.
- To nie jest rola CBA, a prokuratury. Minister najwyraźniej podzielił moje wątpliwości i skierował sprawę do rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych. Najwyraźniej rzecznik też, bo poinformował mnie, że przekazał sprawę dalej.
- Jakie wątpliwości?
- Do sposobu zachowania sędziego podczas posiedzenia aresztowego.
- Czyli pan uważa, że marszałek powinien zostać aresztowany?
- Sąd to może tylko ocenić. To jest tylko jego decyzja.
- Tak półprywatnie...
- Z relacji choćby mediów wynika, że inni komentatorzy byli oburzeni taką a nie inną decyzją sądu, a nie CBA. Ja nie kontestuję decyzji sądu.
- Nie wszystko może mi pan powiedzieć, ale coś jednak pan może... CBA zebrało przeciwko panu Mirosławowi Karapycie: co? Seksafera i dowody w niej?
- Mogę potwierdzić, że sprawa dotyczy zarzutów czynnej korupcji i płatnej protekcji.
- A coś z seksem?
- Nie chciałbym mówić o seksie, bo mówimy o korzyściach majątkowych i osobistych, a te mogą być przyjmowane w różnej formie.
- Zmieńmy temat. Sprawa Beaty Sawickiej. Wiem, że agent Tomek nie bardzo pana lubi...
- Kwestia tego, kto kogo lubi, nie jest ważna w mojej pracy. Ja lubię wszystkich ludzi
- Wszystkich pan lubi?
- Do nikogo nie mam uprzedzeń
- Zadam tabloidowe pytanie: czy agent Tomek coś w tej sprawie schrzanił?
- Mówiąc tabloidowo, sprawa nie skończyła się sukcesem CBA. Można powiedzieć, że nawet porażką. Trudno mówić o sukcesie czy profesjonalizmie, jeżeli sąd prawomocnym wyrokiem uniewinnia osoby, wobec których prowadzono działania. Trzeba pamiętać, że prowadzenie operacji specjalnych to zadanie dla fachowców...
- Dobrze, ale bez ogólników... Pan zrobiłby coś inaczej w tej sprawie?
- W ogóle prowadziłbym inaczej operacje specjalne.
- Ale konkretnie.
- Poprowadziłbym tę sprawę całkiem inaczej, ale nie mogę mówić o szczegółach. Generalnie sprawa powinna być tak dopracowana, aby sąd nie miał wątpliwości.
- A rola agenta Tomka, który trochę uwodzi, trochę kokietuje? Pisze SMS-y
- Nie byłem świadkiem tego, co robił
- Wie pan, bo wszyscy wiemy z przecieków
- Nie chcę się na ten temat wypowiadać, ale takie relacje mogą skażać postępowanie przygotowawcze i sądowe.
- Ale wziąłby pan agenta Tomka do tej sprawy? Czy raczej jakąś agentkę Tomkę?
- Ja bym agenta Tomka do tej sprawy nie wziął ani do żadnej innej. Może, gdyby to była agentka, to rzecz nie miałaby takiego podtekstu osobistego, jaki ma...
- Sawicka powinna siedzieć?
- Wie pan... Sąd rozstrzygnął.
- Niewygodnie jest panu odpowiadać.
- Niewygodnie, bo nie jestem sądem.
- Widziałem, jak brała łapówkę. Wszyscy widzieli.
- Tylko wie pan, to jest bardzo ocenne. O tym powinien decydować sąd, który zna całość. Opinia publiczna została zapoznana tylko z fragmentem materiałów.
- Jeden sąd zdecydował tak, a drugi inaczej...
- Ale wyrok obowiązuje jeden. Sąd apelacyjny jest sądem wyższej instancji. Jego orzeczenie jest prawomocne i nie świadczy najlepiej o profesjonalizmie działań służby wykonywanych w tej sprawie.
- Agent Tomek jest amatorem?
- Trudno mówić o jego profesjonalizmie. Niestety, to nie tylko moje zdanie, taką opinię ma w CBA, policji i innych służbach.
- Zmieniamy temat. Zamienia się pan zegarkami? Wie pan, dlaczego pytam?
- Przeczuwam, bo krążą już o tym różne dowcipy (śmiech).
- Zegarki ministra Nowaka to lżejszy temat. Tam mogą jednak wchodzić w grę powiązania dotyczące korupcji...
- Słucham pana, jakie wchodzą powiązania w grę...
- Czytałem artykuł we "Wprost", z którego wynika, że minister Nowak spotykał się z różnymi bogatymi biznesmenami, którzy później wygrywali przetargi państwowe.
- My też, stąd przyglądamy się tej sprawie. Robimy to w formie analizy przedkontrolnej. To nasze standardowe działanie.
- Prywatnie wierzy pan ministrowi Nowakowi, że on się tak zamienia zegarkami?
- Nie jestem osobą prywatną, więc nie będę się wypowiadał prywatnie. To nie kwestia wiary, ale weryfikacji dowodów. Wydaje mi się, że ta sprawa ma na razie charakter bardziej medialny, polityczny, wizerunkowy, może etyczny
- Ale CBA wszczęło kontrolę w tej sprawie...
- Wszczęliśmy analizę przedkontrolną. Pod kątem oświadczenia majątkowego, a także ewentualnych kontraktów opisanych w artykułach.
- Kiedy ta analiza się zakończy?
- Nie naciskam na swoich ludzi, robią to profesjonaliści. Analiza dotycząca artykułów na temat ministra Nowaka jest jedną z 800-900 analiz, które prowadzimy. I nie chcę przesądzać o wyniku, bo na razie go nie znam. Kiedyś w ciągu jednego dnia wszczęliśmy analizę i kontrolę, dotyczące jednego z ministrów, który zakupił udziały w spółce. Właśnie po lekturze "Super Expressu".
- Czyli "Super Express" daje wam tematy?
- Daje. Nie możemy wszystkiego o wszystkich wiedzieć. Bywa że dziennikarze opisują sprawy, które inspirują nasze działania.
- Ostatnie pytanie o podsłuchy. Kiedyś, nie tak dawno temu, CBA strasznie podsłuchiwało. Podsłuchujecie dalej?
- Oczywiście, że podsłuchujemy.
- Mnie pan podsłuchuje? Półprywatnie...
- Nie mogę powiedzieć. Nawet zaprzeczenie byłoby ujawnieniem informacji.
- Ale ja mam trzy telefony!
- Liczba telefonów nie stanowi problemu. Korzystamy z wysokich technologii. Mówiąc poważnie, stosujemy także tę metodę pracy.
- Liczba podsłuchów się zmniejszyła?
- O ile pamiętam, od kiedy objąłem obowiązki, zmniejszyła się dość radykalnie, chyba o dwie trzecie... Nie dlatego, że pracujemy mniej. Dlatego że my i prokuratura oraz sądy podchodzimy do tej metody bardzo rygorystycznie. Traktujemy ją jako ostateczność, gdyż jest jedną z najbardziej ingerujących w prawa i wolności obywatelskie.
- Jaka jest liczba podsłuchów dziś w Polsce?
- Nie mogę podać tej informacji, mogę jednak zagwarantować, że ten problem nie jest taki, jak niektórzy to wyolbrzymiają. Podobnie jest z billingami, gdyż dziś można kupić telefon prepaid bez odkrywania swojej tożsamości. Policja na przykład musi sprawdzić kilkaset billingów z miejsca przestępstwa, by kogoś wykluczyć. Powiem więcej - znam więcej przypadków, gdy analiza billingów lub lokalizacji telefonu pozwoliła na oszczędzenie obywatelowi kłopotów.
- Dała mu alibi.
- Dała alibi lub wykluczyła jego udział w tym czynie.
- Czyli powinienem w sumie poprosić, żeby mnie pan jednak podsłuchiwał, to będę miał alibi.
- Nie chodzi o podsłuchy i alibi. Przy podsłuchach ważne jest to, żeby obywatele mieli pewność, że podsłuchy są stosowane jako ostateczność. Wobec osób, co do których jest uzasadnione podejrzenie, że są przestępcami. A nie tylko że są interesujące dla służb.