Sam Krzysztof Brejza w rozmowie z Se.pl ostrożnie podchodzi do możliwego motywu działania sprawców podpalenia. - Każdy scenariusz jest możliwy. Ja chciałbym wierzyć w to, że to był motyw chuligański. Nie przesądzam motywu politycznego - mówi nam poseł PO, który w ostatnich miesiącach zajmował się przede wszystkim tropieniem nagród, które przyznawane były członkom rządu i politykom PiS. Przy okazji Brejza zdradza, że to nie pierwszy atak na kamienicę, w której mieszka. - Półtora roku temu zniszczono szyld kancelarii mojej żony, która znajduje się z drugiej strony budynku - opowiada polityk.
W nocy z piątku na sobotę było bardzo blisko do tego, by ogień zajął instalacje gazowe. - Rury są całkowicie osmolone. Tylko dzięki bardzo dobrym spawom nie doszło do rozszczelnienia i eksplozji gazu - podkreśla Brejza. - Gdyby nie to, co najmniej doszło by do pożaru tego skrzydła kamienicy, gdzie śpią nasze dzieci.
Poseł PO zapewnia, że pożar kamienicy nie spowoduje spadku jego aktywności politycznej. - Wierzę w skuteczność organów ścigania - zaznacza. - Mam dzieci i nikomu nie pozwolę ich skrzywdzić - zapewnia.
ZOBACZ TAKŻE: Brejza BOI się o swoje dzieci. "Dostaję różne POGRÓŻKI"