Coraz bliżej do wyborów prezydenckich. Raczej pewne jest to, że o reelekcję ubiegać będzie się Andrzej Duda. Jego wybór w dużej mierze uzależniony jest od Jarosława Kaczyńskiego, bo bez poparcia PiS trudno będzie przekonać do siebie większość Polaków. Mało prawdopodobne jest jednak to, że partia rządząca wystawi innego kandydata niż Duda. Mówiło się, że zagrożeniem dla reelekcji może być start w wyborach prezydenckich Donalda Tuska, ale - zdaniem wielu komentatorów i polityków - to nie on jest najgroźniejszym potencjalnym kontrkandydatem obecnego prezydenta. Jest nim Władysław Kosiniak-Kamysz. - Doświadczony, ale młody i niezgrany. Wystarczająco prawicowy i konserwatywny, ale nie skrajny. Mówiący koncyliacyjnym językiem i mający coś do powiedzenia. Waleczny, ale nie wpisujący się w wojnę polsko-polską. Sympatyczny, ale zdeterminowany. Potrafi być ostry, ale jest lubiany. Pracowity, ma pod sobą partię o silnych ogólnopolskich strukturach, a zaufanie do lidera nowego PSL wciąż rośnie. Na Kosiniaka-Kamysza mogliby zagłosować wyborcy opozycji, nawet ci z lewej strony, gdyż w kwestiach światopoglądowych nie jest on zapiekle antylewicowy i szanuje mniejszości. Mógłby również liczyć na głosy elektoratu PiS, gdyż bliskie są mu wartości wyznawane przez rządzących - wskazuje publicysta "Rzeczpospolitej" Jacek Nizinkiewicz.
Polecany artykuł:
W podobnym tonie wypowiada się w rozmowie z "Super Expressem" Michał Kamiński, który kiedyś był w PiS, a obecnie jest senatorem opozycji wybranym z listy PSL. - Jestem przekonany, że Kosiniak-Kamysz może odebrać Andrzejowi Dudzie wyborców. Większym problem dla lidera PSL może być wejście do drugiej tury niż ostateczne pokonanie Dudy - ocenia człowiek, który stał za wygraną Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich 2005.