Mer Kijowa zgodził się na rozmowę przed kamerami z dziennikarką agencji Associated Press. Już pierwsze pytanie nie nalewało do łatwych. – Rosjanie wysłali kilka oddziałów, małe grupy, które czasem są przebrane za cywilów z bronią. Snajperów. Strzelają wszędzie. Chcą dokonać ataku terrorystycznego i wywołać panikę w naszym mieście – mówił Kliczko 27 lutego. Opisał też, jak obecnie wygląda codzienne życie mieszkańców Kijowa. – Nikt nie może wychodzić z domu. Po pierwsze troszczymy się o życie ludzi. Z drugiej strony staramy się polować na grupy rosyjskie. To będzie o wiele łatwiejsze, jeśli nikogo nie będzie na ulicy – opisał. W pewnej chwili jednak musiał przerwać wywiad, bo zadzwonił do niego prezydent Wołodymyr Zełenski.
Zobacz: Pracował w Polsce na budowie, wysadził most w Ukrainie! "Jestem dumny, że go znałem"
– Przepraszam, prezydent dzwoni – oznajmił i poderwał się z krzesła, by móc wysłuchać go na osobności, po czym wrócił. – Właśnie rozmaw3iałem z prezydentem. Nikt nie czuje się dobrze. Jesteśmy wstrząśnięci, ale nie przygnębieni – stwierdził po rozmowie z prezydentem, po raz kolejny pokazując, jak waleczni są w tych trudnych czasach. Podczas wywiadu powiedział także, ze wiedzą o śmierci 9 cywilów i jednego dziecka. Zginęły także cztery osoby, których wówczas nie udało się zidentyfikować, bowiem nie miały przy sobie paszportów.
Sprawdź: Wojna na Ukrainie. Trwają negocjacje Ukraińców z Rosjanami. RELACJA NA ŻYWO
W naszej galerii zobaczysz, jak Ukraińcy przygotowują koktajle Mołotowa.