Gdy na sali obrad ogłoszono wyniki głosowania, zapadła głucha cisza. A potem rozległy się gromkie brawa ze strony ław PiS. "Tylko" 216 posłów zagłosowało za tym, by odebrać Kamińskiemu immunitet. Aby to uczynić, potrzebne było 231 głosów. Jednak 7 konserwatystów z PO zagłosowało przeciw partyjnej linii, a 16 się wstrzymało. Tak samo jak 18 ludowców oraz 6 SLD-owców. Dzięki nim Kamiński się obronił.
Zobacz: Generał Kiszczak bryka z pieskiem, ale na sądową rozprawę jest zbyt chory
Wszystko to za zamkniętymi drzwiami, bo na tajnym posiedzeniu miały być omawiane sekretne szczegóły akcji CBA przeciw Kwaśniewskim. Agenci mieli udowodnić, że willa w Kazimierzu Dolnym należy do Kwaśniewskich, mimo że formalnie zapisana jest na inną osobę. Dotarliśmy do wystąpienia byłego szefa CBA, które wygłosił w Sejmie. Mówił on, że śledczy nie kwestionowali nigdy żadnych informacji zgromadzonych przez CBA. I przytaczał dowody, jakimi dysponowało biuro: w willi znaleziono m.in. tajny pokój, w którym były rzeczy osobiste byłego prezydenta i jego żony. A z billingów CBA wynika, że właścicielka domu miała skarżyć się synowi, że koleżanka zalega z przekazywaniem jej pieniędzy na rachunki za utrzymanie willi. Tą koleżanką miała być Jolanta Kwaśniewska.
- Będziemy się domagali, aby śledztwo w sprawie Kwaśniewskich zostało wznowione. Złożymy wniosek o komisję śledczą - mówił Kamiński, dziękując posłom, którzy wstrzymali się od głosu.
Dlaczego tak głosowali? - Zachowanie części polityków SLD jest jasne. Obronili Kamińskiego, by wykończyć Kwaśniewskiego. Przecież to ich największy wróg - uważa politolog dr Wojciech Jabłoński (37 l.).
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail