Po tym, jak Nitras pożalił się w „SE”, że „zarabia jak nauczyciel”, niektórych polityków chwyciło za serce. – Niemcy narzekają, że nie ma chętnych do zbioru szparagów. Może to jakieś rozwiązanie? – zastanawia się Adam Andruszkiewicz (28 l.) z Wolnych i Solidarnych. Wygląda jednak na to, że krnąbrny poseł PO, którego marszałek karze regularnie, wcale nie powinien się martwić. Koledzy pomogli. Skąd kasa dla Nitrasa?
Od roku w PO istnieje fundusz przeznaczony dla „ofiar” marszałka Sejmu. – Wpłaty są dobrowolne. Pieniądze idą nie tylko na kary dla posłów, ale i zdarzenia losowe – powiedział nam Andrzej Czerwiński (64 l.) z PO. Skarbnik klubu Krzysztof Gadowski twierdzi, że w ramach dobrowolnej zbiórki posłowie klubu wpłacają po 20 zł. Miesięcznie wychodzi ok. 3 tys. zł.
Wypowiedź kolegi nieco prostuje szef klubu parlamentarnego. – Nie ma taryfikatora, wszystko zależy od potrzeb i chęci – usłyszeliśmy od Sławomira Neumanna (50 l.). Każdą sprawę rozpatrują indywidualnie władze klubu i to one decydują, kto zainkasuje przelew. Wszystko po podpisaniu opodatkowanej umowy o darowiznę.
Nasze źródła twierdzą, że wpłaty nie są wyrazem dobrej woli, a pieniądze są potrącane z pensji. – To skandal, że niektórzy robią z siebie gwiazdy, dochodzi do pyskówek na mównicy, a my wszyscy musimy się na to zrzucać – mówi nam jeden z polityków opozycji. – Nitras powinien przestać wylewać żale, bo ociera się o śmieszność – dodaje.
Oprócz Nitrasa, od Kuchcińskiego po kieszeni dostali także Michał Szczerba (41 l.), Henryka Krzywonos (65 l.) czy Krzysztof Gadowski.