Na wykresie na początku artykułu pokazujemy, w których miejscach w Polsce przypada najwięcej zakażonych na 1 tys. mieszkańców. Nietrudno dostrzec zależność, że najwięcej chorych jest zwykle tam, gdzie mamy do czynienia z największymi miastami, a zatem i największymi skupiskami ludzi. Warszawa, Łódź, Wrocław, aglomeracja Śląska czy Kraków - w tych miejscach szczególnie powinniśmy mieć się na baczności. Nie wszyscy bowiem mogą pozostać w domach i stamtąd wykonywać swoje obowiązki.
Stąd też rozporządzenie o zakładaniu maseczek w miejscach publicznych. To pomysł wciąż wzbudzający sporo kontrowersji, ale łatwo udowodnić jego sensowność. Jak? Obowiązujące przepisy nakładają na nas trzymanie co najmniej 2-metrowego dystansu od innej osoby na ulicy, a w zakładach pracy minimalny odstęp od innego pracownika wynosi co najmniej 1,5 m. Takie środki ostrożności bardzo pomagają, ale wciąż nie są doskonałe. Wszystko za sprawą chorujących na koronawirsua, ale nie przejawiających żadnych objawów. Nie wiadomo ilu takich ludzi chodzi po ulicach naszych miast i to przed skutkami kontaktu z nimi będą chronić maseczki.
Chodzi o kichanie lub kaszel. Naukowcy szczególnie przestrzegają przed tym pierwszym. Niewinne kichnięcie może przenieść niewielkie krople na odległość nawet 6 metrów, a zatem zakażona osoba nawet z tej odległości stanowi dla nas zagrożenie!
Jak to wygląda w praktyce? Pokazujemy na dwóch załączonych grafikach. Pierwsza pokazuje przykładową sytuację w sklepie, gdy zakażony i nieświadomy tego klient zapomni o prawidłowym zakryciu nosa i ust.
W sytuacji numer dwa widzimy za to klienta, który kicha, ale ma przy tym osłoniętą twarz. W tym wypadku przenosi krople na znacznie mniejszą odległość, ok. 1,5 metra. Jesteśmy zatem o wiele bezpieczniejsi.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj