W trakcie flagowej audycji Radia Maryja ("Rozmowy niedokończone") ojciec Tadeusz Rydzyk wszedł w dyskusję z jedną ze słuchaczek. Początkowo wspominał walkę "Solidarności" z rządem PRL, zaskakująco przy tym stwierdzając, że... ta walka jeszcze się nie zakończyła. Co więcej, postawił siebie na miejscu opozycjonistów z lat 80., zaś swoich krytyków na miejscu socjalistycznych aparatczyków. Przy tej okazji nawiązał do nieprzyjemnej sytuacji, jaka spotkała go ze strony kanadyjskiej rozgłośni, z którą od lat współpracował. - Tylko przeciwności są coraz większe. To idzie teraz przez media, przez odbieranie dobrego imienia. Nawet to, że w takiej Kanadzie... Organizacja B'nai Brith... Aż mi się wierzyć nie chce! Oni zwrócili się do właściciela takiej stacji w Toronto, gdzie nadawaliśmy 20 lat, a on uznał, że "precz z radia!" - mówił z wyraźnym żalem w głosie toruński redemptorysta.
Istotnie, dwa miesiące temu kanadyjska stacja 1320 CJMR, która raz w tygodniu transmitowała audycje Radia Maryja dla miejscowej Polonii, zerwała tę współpracę. Doszło do tego dzięki naciskom Thomasa Lukaszuka oraz organizacji B'nai Brith, które zarzuciły ojcu Rydzykowi szerzenie mowy nienawiści.
Ojciec Rydzyk wypowiedział się również o Thomasie Lukaszuku (choć nie wymienił go z nazwiska). - Jak miałem tam przyjechać, to powiedział na antenie ogólnokanadyjskiego radia, że przyjeżdża antysemita, homofob i jeszcze coś tam - stwierdził. Gdy słuchaczka nie mogła dać wiary takim kalumniom względem duchownego ten jeszcze raz to potwierdził. - Gdy wysiadłem z samolotu w Toronto, ojciec Jacek powiedział mi "Ojcze, jak ojciec był w samolocie, jeszcze nie było wiadomo, czy ojciec będzie mógł tu odprawiać msze (ojciec Rydzyk dostał zakaz ich odprawiania w części Kanady - przyp. red.) (...) Bo ktoś rzuca takie potwarze!Ale to jest zorganizowane! My musimy wiedzieć, nie możemy wierzyć kłamstwom. Ale to jest międzynarodowe - mówił z rozgoryczeniem.