Takoż i ja. Zawiozłem rodzinę nad morze, zostawiłem mojej kochanej żonie auto i do domu wróciłem koleją.
To była podróż grozy. Pociąg oczywiście miał spóźnienie. Klimatyzacja się popsuła, choć to pierwsza klasa była. Kierownik pociągu wrzeszczał, że musimy go zrozumieć, bo on jest tylko człowiekiem. A kto zrozumie mnie, choć jestem tylko pasażerem? Który w dodatku (jak ostatni idiota) zapłacił za bilet!
Po takich doświadczeniach już wiem, jak się podróżuje 3 klasą po Indiach, i wcale nie muszę podbijać Orientu, by na własnej skórze poczuć dreszczyk egzotycznej wyprawy.
Tylko na usta ciśnie mi się jedno słowo, które w naszej mowie często służy zamiast przecinka i zaczyna się na literkę k.