Opinie ZANDBERG

i

Autor: SE

PiS przyznaje. To kapitulacja. Winny Gowin? "RAZEM!"

2021-09-18 5:30

Polski Ład wzbudzał spore kontrowersje. Część Polaków uważa, że zmiany podatkowe są dobrym rozwiązaniem. Inni przeczą tej tezie. Zdaniem Adriana Zandberga "wielka reforma" PiS nie do końca jest korzystnym rozwiązaniem. Dlaczego? Zapraszamy do zapoznania się z materiałem i komentowania go pod felietonem.

Sprawiedliwie znaczy progresywnie

Do zrujnowanego mieszkania wchodzi ekipa remontowa. Majster bierze zaliczkę, zaklina się, że za trzy miesiące mieszkanie będzie jak nowe. Nowoczesne instalacje, hydraulika, i jeszcze w gratisie wycyklinowana podłoga. „Będzie pan zadowolony” – zapewnia. Po trzech miesiącach właściciel wraca, żeby obejrzeć efekty. Zamiast nowych tynków na ścianach jest stara tapeta. W oknach furczy folia, wiszą powyrywane kontakty. Jedyna nowość to rzucona na stare deski najtańsza wykładzina. A majster rozkłada ręce – lepiej nie będzie. 

Tak to mniej więcej wyglądało w piątek w Sejmie, gdzie rząd prezentował resztki Polskiego Ładu. Miała być wielka reforma podatkowa. Wyszło jak zwykle.

Polski system podatkowy trzeba naprawić. Dziś sprzątaczka płaci wyższą stawkę niż bogaty biznesmen. Podziurawiony system pozwala najbogatszym unikać podatków. Parę miesięcy temu Morawiecki obiecywał, że to zmieni – wprowadzi system taki, jak w innych krajach Unii Europejskiej. Bo w Europie norma to progresja: bogaci płacą więcej, a biedni mniej. U nas, jak wiadomo, jest odwrotnie. 

Zapowiadało się dobrze. Od razu zapowiedziałem, że lewica chętnie poprze wprowadzenie progresji. Niestety, ostatecznie zamiast podatków progresywnych rząd przyniósł do Sejmu jakiś śmieszny ogryzek. Nadal biznesmen ma płacić niższe stawki niż sprzątaczka, która u niego sprząta. Zostaje źródło niesprawiedliwości, podatek liniowy, z którego masowo korzystają milionerzy. Co gorsza, ministerstwo dorzuciło kolejne przywileje dla bogatych. Posłowie PiS w kuluarach sami przyznają: ta ustawa to kapitulacja. 

Parę miesięcy temu słyszałem, że nic się nie da zrobić, bo Gowin nie pozwala. Teraz Gowina brak, ale ministerstwo nadal rozkłada ręce. Minister Sarnowski powiedział w Sejmie dlaczego. Cytuję: „bo wielki biznes chce niskiego opodatkowania. I to właśnie dajemy mu w tym projekcie”. Pogratulować szczerości.

Za koncesje dla milionerów mają zapłacić samorządy. Czyli, nie czarujmy się, nie pan Trzaskowski czy pan Sutryk, tylko zwykli ludzie. To im miasta podniosą opłaty, ceny biletów, ograniczą miejsca w żłobkach. Chcemy tego?

W rządowej ustawie są też rzeczy dobre, jak wyższa kwota wolna. W sejmowej debacie zaproponowaliśmy, jak ten projekt naprawić, ochronić ludzi przed podwyżkami cen – trzeba zagwarantować, że samorządy nie stracą ani złotówki. Jesteśmy odpowiedzialni, więc zaproponowaliśmy nowe dochody: dodatkowy podatek dla milionerów. Odpowiedziała nam wymowna cisza. Bo, jak się okazuje, dla rządu milionerzy to święte krowy. 

PiS jasno pokazał, że nie zastąpi lewicy. Na progresywne podatki trzeba będzie niestety poczekać na lewicowy rząd.

Express Biedrzyckiej - Władysław Kosiniak-Kamysz: Braun nakręca spiralę nienawiści, której ja też jestem ofiarą