Praworządność przyszła do Platformy
Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał senatora Stanisława Gawłowskiego na 5 lat więzienia w tzw. aferze melioracyjnej. Został uznany winnym m.in. przyjęcia łapówek. Sąd orzekł mu też m.in. karę 180 tys. zł grzywny i zakazał zajmowania kierowniczych stanowisk w państwowych instytucjach i spółkach przez 10 lat. Wyrok nie jest prawomocny.
O jego skomentowanie poprosiliśmy Tobiasza Bocheńskiego z PiS. - Jak nadchodzi praworządność do Donalda Tuska i jego partii to z zupełnie niespodziewanych kierunków - mówi eurodeputowany i dodaje, że Gawłowski należy do zespołu Romana Giertycha, który zajmuje się rozliczeniami Prawa i Sprawiedliwości. - Nie można mieć zaufania do tego rodzaju organów i osób. Kierują się tylko i wyłącznie zemstą na PiS, a może i nawet zemstą na wymiarze sprawiedliwości - twierdzi Bocheński.
Z kolei rzecznik PiS Rafał Bochenek ocenił, że sytuacja jest zaskakująca.
Dość zaskakujące, że taki wyrok zapada, bo przeważnie politycy PO mieli swoisty parasol ochronny jeśli chodzi o działanie szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości. Wystarczy wspomnieć sprawę Polnordu i ewentualnej roli Romana Giertycha w wyprowadzeniu kilkudziesięciu milionów złotych z tej spółki, czy afera kopertowa Grodzkiego. Najwyraźniej dowody wobec pana Gawłowskiego były na tyle poważne i mocne, że sąd nie mógł tej sprawy zamieść pod dywan. Korupcja, oszustwa i złodziejstwo to znak rozpoznawczy ekipy Tuska. Zobaczymy, czy sądy będą miały odwagę zachować się przyzwoicie także w innych sprawach działaczy Platformy Obywatelskiej, jak chociażby afera śmieciowa w Warszawie i ustawiane przetargi. To wszystko działo się przecież wszystko pod nosem prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego - mówi nam Rafał Bochenek z Prawa i Sprawiedliwości.
Zobacz zdjęcia z sądu podczas ogłoszenia wyroku i skazania senatora Gawłowskiego