Na drugim miejscu na liście znalazł się prof. Piotr Wilczek urzędujący w Waszyngtonie (USA). Zarzucano mu, że choć tamtejsza ambasada jest jedną z najważniejszych polskich placówek dyplomatycznych na świecie, to on sam jest z wykształcenia historykiem literatury i kultury, a z dyplomacją nie miał wcześniej nic wspólnego. Najwyraźniej jednak jego praca została doceniona w Polsce, ponieważ jego konto wzbogaciło się o 50 200 zł.
Podium (w kwestii wysokości przyznanych nagród) zamykam iberystka Marzenna Adamczyk, które obecnie rezyduje w Madrycie, choć wcześniej pełniła tę funkcję również na Kubie. Otrzymała ona 47 750 zł. Wysoko wyceniono również pracę m.in. ambasadorów RP na Słowacji (Leszek Soczewica- 40 560 zł), Ukrainie (Jan Piekło- 37 500 zł) czy też Rumunii (Marcin Wilczek- 32 750 zł). Na liście nie zabrakło również ambasadora w Berlinie, prof. Andrzeja Przyłębskiego, który prywatnie jest mężem prezes TK. Został on przez ministra spraw zagranicznych doceniony kwotą 28 530 zł.
Pełna lista nagród wygląda następująco:
Polska PiS nagrodami stoi. Nagrody dla ambasadorów.#OddajcieKasę #samiswoi https://t.co/rQTnGTIUNt pic.twitter.com/hgrhAJMsWi
— Barbara (@burczynskab) 17 kwietnia 2018
Jeśli któregoś z ambasadorów nie ma na liście, to znaczy, że w 2017 r. nie otrzymał żadnej nagrody.
Zobacz także: Oni już oddali swoje nagrody na Caritas. A reszta ministrów PiS? [ZDJĘCIA]