Leszek Miller

i

Autor: Piotr Grzybowski/SUPER EXPRESS Leszek Miller

PiS mówi w języku polskim, ale czy na pewno po polsku? Leszek Miller ma wątpliwości

2022-09-28 5:22

Co krok się przekonujemy, że język, którym posługują się liderzy PiS, wymaga nieustannego tłumaczenia na polski. PiS oczywiście mówi po polsku, ale to, co mówi, oznacza coś zupełnie odwrotnego, niż myślimy, że oznacza - pisze w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Leszek Miller. "Jeśli słyszymy, że zwycięstwo we włoskich wyborach pani Meloni to triumf suwerennych państw, to tak naprawdę oznacza, że we Włoszech górą jest wrogość do Unii, sympatia dla Putina i sentyment do dawno, wydawałoby się, pogrzebanych idei faszystowskich" - zwraca uwagę były premier.

PiS-u świat na opak

Co krok się przekonujemy, że język, którym posługują się liderzy PiS, wymaga nieustannego tłumaczenia na polski. PiS oczywiście mówi po polsku, ale to, co mówi, oznacza coś zupełnie odwrotnego, niż myślimy, że oznacza.

Jeśli słyszymy, że zwycięstwo we włoskich wyborach pani Meloni to triumf suwerennych państw, to tak naprawdę oznacza, że we Włoszech górą jest wrogość do Unii, sympatia dla Putina i sentyment do dawno, wydawałoby się, pogrzebanych idei faszystowskich. Pani Meloni bowiem nigdy się z nim nie kryła. Cały PiS jest w niebowzięty, gdyż środowisko członków Unii będących jednocześnie jej zajadłymi przeciwnikami zyskało poważne wzmocnienie. Nadzieje na rozwalenie Unii od środka zyskały nowy napęd.

Wracając zaś na grunt czysto polski – jeśli słyszymy, że Odrę zatruły złote algi, to znaczy, że nie żadne algi, tylko któraś z wielkich firm, które spuszczają do Odry swe trujące ścieki. A nie ma przecież wielkich firm, którymi mógłby dziś rządzić ktoś spoza PiS. „Złote algi” to znaczy „my”. „My” sprowadziliśmy na Odrę największą katastrofę ekologiczną w jej dziejach, ale w życiu się nie przyznamy.

W ostatnich dniach – posługując się parapolszczyzną – ze szczególną intensywnością prezes PiS przestrzega przed fałszerstwami wyborczymi, których celem będzie pozbawienie go władzy. Już dziś zapowiada kroki mające temu zapobiec. Tymczasem od siedmiu lat to nie opozycja rządzi Polską, tylko Prawo i Sprawiedliwość. Wybory wygrało już dwukrotnie. Także ich prezydent powtórzył swój wyborczy sukces. Politycy PiS obsadzili swoimi ludźmi wszystkie najważniejsze instytucje, od których zależy przeprowadzenie wyborów, a także późniejsze uznanie ich ważności. To PiS więc trzeba patrzeć na ręce, bo jeśli ktoś będzie chciał ulepić wynik wyborczy pod własne potrzeby, to pisowcy będą mieli po temu sporo możliwości.

I tak na każdym kroku: kary za kopalnię Turów – sprawka Czechów, 2 mld zł utopione w elektrowni Ostrołęka – wina Unii, kary za łamanie konstytucji, gwałcenie zasad demokratycznego państwa prawa – też wina Unii, „bo wtrąca się” w nasze wewnętrzne sprawy. A najbardziej ze wszystkich winny jest oczywiście „ten Niemiec Tusk”. Odmawianie polskości Kaszubom, których dewizą jest słynne „Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polści”, to tak, jakby za carsko-oficerskie parantele przodków i odeską babkę mówić o kimś „Rusek”. W polszczyźnie PiS nie chodzi jednak o jakikolwiek związek z prawdą czy logiką. Polszczyzna PiS to broń masowego rażenia wrogów PiS. Dlatego trzeba ją dobrze rozumieć, żeby się przed nią obronić.

A skoro już szanowni Czytelnicy zrozumieli, że pisowską polszczyznę należy czytać na odwrót, to w ramach ćwiczeń domowych proszę samemu przetłumaczyć z „ich” na polski najsłynniejsze zdanie, jakie w tym tygodniu padło z ust pana Kaczyńskiego: „Tak naprawdę to nie ma na świecie dużo ludzi mądrzejszych niż ja”.

Express Biedrzyckiej - Śmiszek: wydaje mi się, że Kaczyński wyznaje zasadę "nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy"