Michał Dworczyk

i

Autor: TOMASZ RADZIK/ SUPER EXPRESS Michał Dworczyk

Nasz komentarz

Odejście Dworczyka to początek czystek w rządzie - komentuje Tomasz Walczak

2022-09-27 15:16

Michał Dworczyk ma stracić funkcję w rządzie. "W spodziewanym odwołaniu Dworczyka widać, że cierpliwość do przecieków się już skończyła. Stał się on przez tę kompromitację łatwiejszym celem dla partyjnych koterii i w końcu sytuacja dojrzała do tego, że Dworczyk musi odejść. Także w imię interesu PiS, który szykuje się do niezwykle trudnych dla siebie wyborów parlamentarnych i z kampanijnego wozu próbuje zrzucić każde obciążenie" - o odejściu Michała Dworczyka pisze dziennikarz "Super Expressu" Tomasz Walczak.

Odejście Dworczyka to dopiero początek zmian

Sprawa odejścia Michała Dworczyka z rządu wydaje się przesądzona. Szef kancelarii premiera, jak słychać, ma uda się na luksusową, ale jednak polityczną emeryturę – dostanie miejsce na listach do Parlamentu Europejskiego i podąży szlakiem wytyczonym przez innych byłych już ministrów rządu a nawet premier Szydło. Co się stało?

Sprawa wydaje się prosta. Od dłuższego czasu za Michałem Dworczykiem ciągnie się przykry zapach afery mailowej. Minister, który razem z licznymi kolegami z rządu i ekipą premiera Morawieckiego, na prywatnych skrzynkach mailowych stworzył grupę dyskusyjną i centrum zarządzania państwem i partyjną siecią klientystyczną, dał sobie wykraść dostęp do swojej skrzynki i regularnie jesteśmy raczeni kulisami rządów. Jak wiadomo, poza obiektywami kamer dzieją się rzeczy mało estetyczne i wiele z nich mogliśmy ujrzeć z punktu widzenia rządzących.

Afera mailowa kończy błyskotliwą karierę Dworczyka

Przez długi czas afera mailowa była przez PiS zbywana jako „ruska prowokacja”, mająca uderzyć w wiarygodność rządu. Do dziś nie ma pewności, kto tak naprawdę za włamaniem na skrzynkę Dworczyka stoi. Jedno jest natomiast pewne: początek afery mailowej stał się początkiem końca błyskotliwej kariery Michała Dworczyka. Przez długi czas pozostawał on drugim rządowym garniturem i jedynie wewnątrzpartyjnym graczem, ale jego gwiazda rozbłysła w czasie pandemii. Kiedy państwo pogrążyło się w chaosie, a rządowa odpowiedź na koronawirusa przybrała kształt felernych maseczek sprowadzanych z Chin z wielką pompą czy zakupy nienadających się do niczego respiratorów od tajemniczego handlarza bronią, Dworczyk wkroczył jako koordynator programu szczepień.

Robił dobre wrażenie. Jego rzeczowe wypowiedzi, spokój i stworzenie sprawnego systemu szczepień sprawiły, że rząd miał wreszcie kogoś, kto nie pogłębia kryzysu pandemicznego, ale go rozwiązuje. Wielu – w tym niżej podpisany – widziało przed nim wielką karierę polityczną. Na tle rządowej mizerii wydawał się człowiekiem sprawczym i profesjonalnym. I wtedy przyszła afera mailowa, która być może na zawsze pozbawiła Dworczyka szans na najwyższe stanowiska państwowe.

Jedną z narracji PiS w tej sprawie było przekonanie, że komuś zależy na uderzeniu w polski program szczepień i odebranie mu wiarygodności. Nie można być pewnym, jak niecne zamiary stały za tymi, którzy skrzynkę Dworczyka zhakowali, ale znając nieco praktykę takich ataków, zarzucono szeroko sieci, a sam Dworczyk stał się przypadkową ofiarą – po prostu okazał się zbyt nieuważnym użytkownikiem sieci i dał sobie wykraść dostęp do skrzynki mailowej. Hakerzy znaleźli tam polityczne złoto i kopalnię kompromatu, którym do dziś obficie jesteśmy raczeni.

Kadrowa karuzela ruszyła. Kto jest jeszcze zagrożony?

W spodziewanym odwołaniu Dworczyka widać, że cierpliwość do przecieków się już skończyła. Stał się on przez tę kompromitację łatwiejszym celem dla partyjnych koterii i w końcu sytuacja dojrzała do tego, że musi odejść. Także w imię interesu PiS, które szykuje się do niezwykle trudnych dla siebie wyborów parlamentarnych i z kampanijnego wozu próbuje zrzucić każde obciążenie. A to oznacza, że poleci jeszcze niejedna głowa czołowych polityków rządowych. Niepewny swojej pozycji na pewno jest Mateusz Morawiecki, który może zapłacić cenę za zbliżającą się trudną zimę. Z podobnych powodów zagrożony jest Jacek Sasin, który zresztą z Morawieckim toczy krwawą wojnę o wpływy.

W tle czai się zaś Mariusz Błaszczak, który stara się trzymać z daleka od bieżących problemów rządu, skupiając się na kwestiach obronności i na tym budować dobrą markę. Biorąc pod uwagę, jak od pewnego czasu jest promowany przez partyjny aparat propagandowy, szykowany jest do przejęcia najważniejszych ról w rządzie, w tym funkcji premiera. Bez względu na to, kto utrzyma się na kryzysowym rollercosterze, a kto nie, na pewno polityczny upadek Dworczyka zapowiada duży ferment i zburzenie dotychczasowego kadrowego i frakcyjnego status quo w PiS.

Sedno Sprawy - Kaleta o sędziach pokoju: Sam Kaczyński mówił o wątpliwościach konstytucyjnych