Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Andrzej Lange

PiS-ie, a może po prostu reaktywuj Mysią?

2016-12-15 17:55

Dawno, dawno temu na ulicy Mysiej w Warszawie mieścił się komunistyczny urząd cenzorski. Został zlikwidowany w 1990 roku. Formalnie nazywał się Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk. Wszystko, co miało się ukazać w mediach, musiało przejść przez „oczy” komunistycznych cenzorów, którzy bardzo dbali o to, żeby nie krytykować komunistycznej władzy i komunistycznych polityków.

Media były przez komunistów trzymane „za pysk”, a jeżeli chodzi o wolność słowa, to w Polsce można było za nią trafić do więzienia. Bo nie chodziło o żadną wolność słowa, tylko o to, żeby po wsze czasy rządziła jedna najważniejsza partia. Żadne niepożądane informacje o politykach i partii nie mogły się oficjalnie pojawić, a za nieoficjalne pojawienie się groził suchy chleb i kraty.

Po tych obrzydliwych praktykach komunistów odzyskaliśmy wolność. Dziennikarze zawitali na przykład do Sejmu, gdzie pracowali dla demokratycznego społeczeństwa. Posłom nie było łatwo, bo musieli się pilnować i nawet czasem odpowiadać na pytania dziennikarzy, które bywały niewygodne. Fotoreporterzy robili zdjęcia politykom na sali sejmowej i nie zawsze były one laurkami, ale zawsze były prawdziwe. W ten sposób w imieniu Polaków, którzy wybrali posłów, dziennikarze o tych posłach informowali.

Aż przyszedł PiS i marszałek Sejmu z PiS Marek Kuchciński. Ci postanowili zmienić prawo Polaków do informacji o tym, co dzieje się w Sejmie, to znaczy drastycznie je ograniczyć. Ograniczyć liczbę dziennikarzy, a na przykład fotoreporterom w zasadzie w ogóle zakazać robienia zdjęć z galerii sejmowej dokumentujących, jak pracują posłowie za pieniądze Polaków. No wielkie brawa dla PiS. No, bo naprawdę po co opinia publiczna ma widzieć i wiedzieć, jak pracują posłowie z przodującej partii? No jeszcze byłoby coś nielaurkowego, a po co?

Zastanawiają mnie jednak te półśrodki PiS, to takie zatrzymywanie się w pół drogi. Czy nie lepiej po prostu reaktywować cenzurę z ulicy Mysiej? A może to dla Was PiS-ie tylko kwestia czasu?