W PO toczy się obecnie dyskusja nad nowym stanowiskiem partii po opublikowaniu październikowego orzeczenia TK, który za niekonstytucyjną uznał przesłankę z tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., która pozwalała na przerwanie ciąży z powodu ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. Po wyroku Trybunału aborcja jest legalna tylko w dwóch przypadkach - gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety lub gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałtu, kazirodztwa). PO popierała do tej pory tzw. kompromis aborcyjny z 1993 r., jednak po orzeczeniu TK, władze ugrupowania dostrzegły potrzebę zmian w tej sprawie. Duża część partii optuje za liberalizacją prawa do przerywania ciąży.
Inne podejście ma tzw. konserwatywne skrzydło PO, które przygotowało i przekazało m.in. władzom klubu oraz liderowi PO Borysowi Budce własny projekt stanowiska dotyczącego aborcji. Jest to grupa 21 posłów, senatorów i europosłów, którzy z jednej strony sprzeciwiają się zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego, z drugiej - koncepcjom zakładającym możliwość przerywania ciąży "na życzenie". Bliska jest im idea powrotu do stanu prawnego sprzed wyroku TK. Dostrzegają też jednak potrzebę wprowadzenia edukacji i dostępu do antykoncepcji. Jednym z przedstawicieli tego podejścia jest Cezary Grabarczyk, były minister infrastruktury w rządzie Donalda Tuska.
W rozmowie z łódzkim oddziałem "Gazety Wyborczej" Grabarczyk został zapytany, dlaczego jego zdaniem PO nie powinna zabierać "radykalnego zdania" w sprawie prawa aborcyjnego w Polsce. - Jarosław Kaczyński sprowokował spór aborcyjny świadomie. PiS zawsze na tym zyskuje. W efekcie wywołał w Polsce poważny kryzys. My natomiast opowiadamy się za budowaniem pokoju społecznego. Do tej pory Platforma opowiadała się za tzw. kompromisem. Partia ma swój katalog wartości, który jest wyrażony w Deklaracji Ideowej z 2001 r., i rozwiązanie z 1993 r. z tymi wartościami współgrało. Uważamy, że zadaniem państwa jest wspieranie kobiet i rodzin, państwo powinno pomagać w opiece nad dziećmi i ich wychowaniu, powinno zagwarantować edukację seksualną, dostęp do antykoncepcji - tłumaczył. - Aktualnie toczy się wojna światopoglądowa wywołana przez PiS. Aby jej uniknąć, nie powinniśmy zmieniać stanowiska na te radykalne, jakim jest m.in. aborcja bez podania przyczyny, jak to określił Jerzy Owsiak, „na pstryknięcie”. Dopuszczamy możliwość modyfikacji rozwiązania z 1993 r. Idealnym sposobem wypracowania nowej umowy społecznej byłoby referendum - dodawał.
Zobaczcie najciekawsze hasła z banerów i transparentów podczas protestów kobiet w naszym kraju:
- Teraz tylko Jarosław Kaczyński się cieszy, że rozpoczęła się na ten temat dyskusja. Osiąga swój cel. Odwraca uwagę od nieudolnej walki z pandemią, katastrofy w służbie zdrowia, problemów przedsiębiorców i wielu innych. Wywołany spór dzisiaj rozgrzewa emocje, a przecież wiadomo, że w tym Sejmie nie ma możliwości przeforsowania innego stanowiska niż to narzucone przez wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej. W Sejmie większość ma Zjednoczona Prawica, która co prawda się w tej chwili kruszy, ale wciąż wygrywa głosowania. Dlatego też właśnie opowiadamy się za przeprowadzeniem referendum - przekonywał Grabarczyk.
Następnie, zapytany o to, co przyniosłaby teraz decyzja o liberalizacji prawa aborcyjnego, zaskakująco stwierdził, że... pewną wygraną w wyborach PiS! Jak stwierdził:
- To podsyciłoby wojnę światopoglądową i zagwarantowałoby Prawu i Sprawiedliwości trzecią kadencję. Podzielam w tym zakresie opinię wyrażoną już przez Pawła Zalewskiego. Jarosław Kaczyński trzykrotnie w kampaniach wyborczych, które były prowadzone w ostatnich latach, świadomie rozniecał te wątki sporu. I to one ostatecznie przyniosły mu sukces. Z tego trzeba wyciągać wnioski!