Piotr Zaremba

i

Autor: East News

Piotr Zaremba: Nic się nie zmieni

2012-08-31 4:05

Sprawa Amber Gold była wczoraj dyskutowana w Sejmie. Jej przebieg komentują publicyści

"Super Express": - Premier poskarżył się w Sejmie, że tabloid kreuje jego syna na negatywną postać w aferze Amber Gold. Ale przecież gdyby to media wywołały aferę, wybuchłaby dwa lata temu po publikacji "Gazety Wyborczej" lub "Pulsu Biznesu", a co za tym idzie, dziś wielu Polaków nie straciłoby swoich oszczędności.

Piotr Zaremba: - Tusk nie postawił tezy, że to gazety wywołały aferę - nie atakował mediów. To była typowa dla niego kokieteria. Wybrał miękki sposób wybrnięcia z niewygodniej sytuacji. Użył następującej figury: jako ojciec nie jestem zobowiązany prowadzić za rączkę dorosłego syna i nie będę prowadzić za rączkę społeczeństwa, podpowiadając mu, gdzie ma inwestować pieniądze, nie będę też prowadzić za rączkę prokuratury.

- Formułka zgrabna...

- Tylko trudno jej bronić, gdy się przechodzi do szczegółów, choć pokazuje atmosferę w Trójmieście, zdominowanym przez PO. Historia Michała Tuska to sprawa poboczna. Istotą jest Amber Gold - to, że oszust przez wiele lat cieszył się bezkarnością. Z opowieści serwowanych przez ministrów Tuska wyłania się postać człowieka, który przez lata nie płacił podatków, nie składał sprawozdań finansowych, unikał kolejnych wyroków sądowych - krótko mówiąc, nikt go nie niepokoił. I to się dzieje w kraju, w którym podczas dożynek służby skarbowe ścigają ludzi, którzy rozstawili kramy z kanapkami.

- Skoro w powszednim dniu odpowiednie służby idą na łatwiznę, zamiast zajmować się problemami dużego kalibru, to czemu służyła wczorajsza debata w Sejmie?

- Zostało wywołane wrażenie, że władza niczego nie ukrywa i otwiera się na wszystkie pytania. Zresztą w sensie formalnym tak jest.

- Premier bronił obecnego modelu funkcjonowania prokuratury.

- Niesłusznie. Jest to bowiem system, który opiera się na przekonaniu, że prokuratura sama jest w stanie swoje błędy korygować. A tak nie jest. Premier podał przykład, że pierwsze błędne decyzje prokuratury zapadły jeszcze za rządów PiS, czyli wtedy, kiedy prokurator generalny był jednocześnie ministrem sprawiedliwości. Zgoda. Ale teraz nie dyskutujemy o tym, że prokuratura się pomyliła. Dyskutujemy o tym, jak prokuratura reaguje na własne błędy. Obecny model jest taki, że opinia publiczna nie ma żadnej realnej kontroli nad prokuraturą.

- Minister Gowin, trochę podważając słowa premiera, sugeruje, że jakieś elementy kontroli powinny być - np. ze strony parlamentu.

- Ale nawet to byłoby niewystarczające. Realna kontrola polega na tym, że np. prokuratora rejonowego w pewnych sytuacjach można pozbawić stanowiska. Debata w Sejmie, owszem, była otwarta. Ale czy poskutkuje rozwiązaniami systemowymi? Mam co do tego wątpliwości.

Piotr Zaremba

Publicysta "Rzeczpospolitej"