"Super Express": - Skąd tyle komentarzy i emocji wokół poniedziałkowej rozmowy Tomasza Lisa i Jarosława Kaczyńskiego?
Piotr Zaremba: - Na pewno w pewnym sensie był to substytut debaty na szczycie Tusk-Kaczyński, a tym samym w jakiejś mierze szczytowy moment kampanii. Z jednej strony mieliśmy prezesa największej partii opozycyjnej, a z drugiej czołowego polskiego dziennikarza. To jednak nie jest pochwała programu Tomasza Lisa, raczej jego negatywna ocena.
- Dlaczego negatywna?
- Można się zastanawiać, na ile dziennikarz powinien odgrywać rolę zastępcy świata polityki. Ewidentnie Tomasz Lis potraktował swoją audycję jako rodzaj konfrontacji z Jarosławem Kaczyńskim.
- Mam wrażenie, że w ten sposób obaj potraktowali to spotkanie. Znamy wzajemną niechęć obu panów.
- Jednak trochę inna jest rola polityka, a inna dziennikarza. Dziennikarz ma obowiązek w pewnym sensie uprawiać obłudę i nie może występować jako strona w walce politycznej. Lis nie pytał w imieniu wszystkich widzów, a próbował wyprowadzić Kaczyńskiego z równowagi. A to zadaniem dziennikarza na pewno nie jest.
- Kaczyński nie straci na wizycie u Lisa?
- Nie, ponieważ podniósł rzuconą mu rękawicę i stawił się w programie człowieka, który nieustannie go krytykuje i nie szczędzi złośliwości. Trzeba więc to zapisać Kaczyńskiemu na plus. Proszę zwrócić uwagę, że premier Tusk do nieprzychylnych mu mediów na rozmowy nie chodzi.
Piotr Zaremba
Publicysta "Rzeczpospolitej"
Lis: - Pan pretenduje do tego, żeby rządzić czterdziestomilionowym krajem...
Kaczyński: - Dobrze, że pan wie, że to czterdziestomilionowy kraj, a nie jakiś mały, który musi się wszystkim podporządkowywać. W pana piśmie i publicystyce nie bardzo słychać odgłosy tego przeświadczenia.
Lis: - To pan chce rządzić Polską.
Kaczyński: Pan też miał takie ambicje.
Lis: - Co pan chciał powiedzieć o Angeli Merkel?
Kaczyński: - A czy pan nie zna polskiego?
Należy pan do bardzo często spotykanej w Polsce formacji, która szkodzi Polsce.
Kaczyński
Bardzo bym chciał, żeby polscy dziennikarze i publicyści byli śmielsi. Do tego pana zachęcam ze wszystkich sił, a pan z miną napiętą na mnie
Więcej pewności siebie, panie redaktorze! Kaczyński
Kaczyński: - Panie doktorze...
Lis: - Nie jestem doktorem, jestem redaktorem.
Kaczyński: - Powiedziałem panie doktorze?
Lis: - Jestem zwykłym magistrem.
Kaczyński: - Panie magistrze...
Prosiłbym o pytanie odnoszące się do ważnych polskich spraw. Pan ciągle próbuje.
Kaczyński
Lis: - Posłuchajmy wypowiedzi ojca Rydzyka sprzed paru lat.
Kaczyński: - A może jeszcze sprzed kilkunastu?
Lis: - To się już nie liczy.