"Super Express": - Wspólne wystąpienie kanclerz Angeli Merkel z prezydentem Nicolasem Sarkozym składało się przede wszystkim z niemieckich recept na wyleczenie strefy euro. Francja zgodziła się na rolę podrzędną względem swego wschodniego sąsiada?
Piotr Smolar: - Ta obsesja części francuskiego społeczeństwa i elit polegająca na traktowaniu relacji Francja - Niemcy niczym pojedynku wagi ciężkiej w boksie, jest obecnie sprawą kompletnie drugorzędną. Chociaż ostatnio pojawiły się po stronie socjalistów głosy o odrodzeniu niemieckiego nacjonalizmu, powrotu do ery Bismarcka, to trzeba je traktować jako marginalne wystąpienia. W tej chwili nikt nie wygrywa na dzisiejszym kryzysie, tylko wszyscy tracą.
- Wygląda na to, że nawet Sarkozy schował swoje ambicje.
- Czego by nie mówić, od półtora roku stara się trzymać język za zębami i nie pozwala sobie na najmniejszą krytykę Angeli Merkel. Nawet wtedy, kiedy robią to wszyscy inni. Wiemy od ludzi z jego otoczenia, że często cała ta sytuacja, gdzie niemiecka kanclerz uparcie trzyma się swoich ortodoksyjnych propozycji, mocno go irytuje. Ale na publiczną krytykę sobie nie pozwala.
- Czyli jednak "Europa Niemiec", a nie "Europa Niemiec i Francji".
- Myślę, że Sikorski dobrze to wyraził w ubiegłym tygodniu podczas swojego wystąpienia w Berlinie. W tej chwili to nie chodzi o to, czy Niemcy zmiażdżą Europę. Tu chodzi o to, czy Niemcy wezmą na siebie ogromną część odpowiedzialności za walkę z kryzysem. Bo wszyscy sobie zdają sprawę z tego, że bez znacznego udziału Niemiec o wyjściu z niego nie może być mowy.
- W takim układzie mamy zarys nowego sposobu ratowania strefy euro proponowany przez Niemcy i Francję. Tyle że takich wielkich, szumnych zapowiedzi mieliśmy już kilka. A kryzys jak hulał, tak hula.
- Jest bardzo dużo mądrych ludzi, którzy obserwując z boku całą sytuację, doskonale wiedzą co robić, na wszystko mają receptę. Jednak to ci, którzy sami muszą podjąć konkretne decyzje, są w prawdziwie dramatycznej sytuacji. Im ręka przed podpisaniem kolejnych rozporządzeń zadrży, bo zdają sobie sprawę, że od tego, co powiedzą, zrobią, zależy los nie tylko całej Europy, ale również i świata. Bo kryzys strefy euro to sprawa, która uderza w cały światowy system finansowy.
- I wszyscy o tym wiedzą. Jednak czy najnowsze zapowiedzi przyczynią się do jego zażegnania?
- W tej chwili nikt nie może powiedzieć, że w magiczny sposób z dnia na dzień wyjdzie się z kryzysu. Nie ma teraz żadnego prostego rozwiązania tego problemu. Co gorsza, obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której duża część ludzi odrzuca projekt Unii Europejskiej. Europejscy politycy zaczynają mieć lud przeciwko sobie, co znacznie komplikuje ich starania o naprawienie całej sytuacji. Tylko żelazna solidarność - zarówno wśród polityków, jak i ludzi - pomoże nam wyjść z kryzysu.
Piotr Smolar
Dziennikarz "Le Monde"