Piotr Semka

i

Autor: Mikulski

Piotr Semka: To wisi nad Polską od dawna

2012-07-04 4:00

Czy po decyzji Sądu Najwyższego zaleje nas fala roszczeń Niemców o zwrot majątków należących do ich przodków?

"Super Express": - Sąd Najwyższy orzekł, że spadkobiercy osób, które miały polskie obywatelstwo i w czasach PRL wyjechały do Niemiec, obywatelstwo tracąc, mają prawo ubiegać się o zwrot majątku w Polsce.

Piotr Semka: - To, że takie roszczenia będą się wciąż pojawiać, jest konsekwencją niezamknięcia przez władze PRL spraw osób, które wyjeżdżały do RFN. Osoby, które otrzymywały te gospodarstwa, często nie dbały też o wyjaśnienie stanu prawnego.

- Rzuca się w oczy to, że sprawa mienia przejętego przez PRL, także polskich obywateli, pozostaje nierozwiązana od 20 lat. Dlaczego kolejne rządy umywają ręce i pozostawiają reprywatyzację sądom?

- To wynik niełatwego problemu, który nad Polską wisi od dawna. I podejrzewam, że wszystkie rządy po kolei obawiały się wysokości roszczeń potomków obywateli RP pochodzenia żydowskiego. Wszystkie. Jednocześnie kolejne rządy nie chciały wchodzić w dzielenie według kryteriów etnicznych bądź rasowych tych, którzy wystąpią z roszczeniami. Przyjęto więc zasadę, że nie będzie generalnej ustawy i wszystkie zwroty rozstrzygną pojedyncze procesy.

- Po werdykcie Sądu Najwyższego pojawią się zapewne kolejne roszczenia. Jak sędziowie będą na nie reagować?

- Nie ma tu dobrego rozwiązania. Rzuca się w oczy to, że sądy rzadko biorą pod uwagę coś, co nazywamy mirem społecznym i dobrą wolą zasiedlenia. I ktoś, kto zasiedlił gospodarstwo 30 lat temu, musi je teraz opuścić. Tu jedna wartość zderza się z drugą. Z jednej strony obywatele RFN, jak pani Trawny, mają prawo ubiegać się o zwrot mienia, o miejsce, w którym się urodzili i wychowali. Z drugiej - często oznacza to ludzki dramat i tragedię osoby, która mieszka tam obecnie. To musi bulwersować. W latach PRL wielu sąsiadów ludzi takich jak pani Trawny uważało zresztą, że wyjeżdżający do RFN powinni i mają się z czego cieszyć.

- Traktowano to jak nagrodę.

- Tak i de facto w oczach wielu ludzi żyjących w PRL na tamtych terenach było to jak zwycięstwo na loterii. Nie dość, że ktoś wyjeżdżał do państwa normalnego i dużo bogatszego niż Polska, to jeszcze otrzymywał od niemieckiego rządu pieniądze na start i osiedlenie się.

- Spodziewa się pan dużej fali roszczeń spadkobierców w Niemczech? Ceny nieruchomości są dziś w Polsce wysokie, bez porównania z PRL. Wielu Niemców może chcieć przypomnieć sobie o nieruchomościach ojców, dziadków...

- Trudno przesądzić. Z doświadczenia wiem, że dzieci tych osób, już urodzone w Niemczech, zazwyczaj nie przejawiają żadnego zainteresowania tym, co zostało w Polsce. Mogę sobie jednak wyobrazić kogoś, kto traktuje to jako szansę do zdobycia pieniędzy bądź nieruchomości o jakiejś wartości. Ludzie, którzy nie lubią dyskutować o polsko-niemieckich kontrowersjach, mówią, że obawy przed takimi roszczeniami to przesada. Nie mają racji, gdyż roszczenia, jak wiemy, się zdarzają. Z drugiej strony nie ma ich aż tak dużo, jak obawiali się ci, którzy nerwowo reagowali na pierwsze sprawy tego typu.

Piotr Semka

Publicysta "Uważam Rze"