Piotr Semka

i

Autor: ARCHIWUM Piotr Semka

Piotr Semka: Prof. Gliński kupił los na loterii

2012-10-02 4:00

Publicysta ocenia kandydaturę Piotra Glińskiego na premiera.

"Super Express": - Tak po ludzku nie jest panu żal prof. Glińskiego. Podjął się chyba misji niemożliwej i trochę naraził na śmieszność?

Piotr Semka: - Podjął przede wszystkim decyzję o związaniu się z pewnym środowiskiem politycznym. Jeśli w przewidywalnej przyszłości doszłoby do kryzysu politycznego w Polsce i PiS chciałby sięgnąć po tę kandydaturę, to prof. Gliński będzie mógł powiedzieć, że dobrze wybrał, godząc się na bycie twarzą zwrotu PiS w kierunku spraw ekonomii i tworzenia rządu kryzysowego. I to w momencie, kiedy nikt nie dawał mu na to szans. Tym bardziej poważnie będziemy mogli podejść do tej kandydatury, gdy te szanse się pojawią.

- Może nigdy tego momentu nie doczekać.

- W polityce zawsze takie decyzje to ryzyko. Jeśli jednak zmieni się koniunktura, wtedy on będzie zwycięzcą.

- Wierzy pan, że ta kandydatura dotrwa do jakichkolwiek przesileń politycznych? Wydaje się, że prof. Gliński jest potrzebny tylko tu i teraz.

- Prof. Rostowski zbliżając się do Platformy jeszcze w czasach, gdy rządził PiS, też mógł powiedzieć, że to jest ryzykowny krok.

- Rostowski nigdy nie ogłosił się premierem rządu, którego nie ma. To jest ta subtelna różnica między nimi.

- Oczywiście, i dlatego to jeszcze większe ryzyko. Prof. Gliński od wczoraj jest uważany za osobę polityczną. Znacznie trudniej będzie mu występować w roli niezależnego fachowca. Działa to jednak w drugą stronę. Jeśli powstanie rząd, który miałby mieć formułę akceptowalną przez wszystkie siły opozycyjne, to może być też wicepremierem.

- Jaką rolę będzie odgrywał do czasu "wielkiej zmiany"? Wygłosił exposé i tyle?

- Dziś to exposé jest wykupieniem losu na loterii i to w momencie, kiedy partia, na którą postawił, jest ciągle w opozycji. Scena polityczna jest mimo wszystko dynamiczna i kto wie, być może przyjdzie jego czas. Oczywiście istnieje też możliwość, że PiS nigdy już nie dojdzie do władzy i prof. Gliński nigdy się o nią nie otrze. Co więcej, będzie nosił piętno człowieka PiS, co, jak wiadomo, jest dość bolesne.

- Polska ostatnio stała się krajem potencjalnych premierów. Jest prof. Gliński. Jest Tadeusz Cymański...

- Pan wybaczy, ale jest zasadnicza różnica między oboma panami. Cymański to przedstawiciel partii, która ma problemy z przekroczeniem progu wyborczego i nie ma liczącego się głosu w Sejmie. PiS zawsze może liczyć na ok. 30 proc. poparcia. Obu panów różni też doświadczenie. Tadeusz Cymański nigdy nie pełnił żadnej funkcji publicznej, a prof. Gliński był choćby prezesem Polskiego Towarzystwa Socjologicznego.

- To różnica potencjałów. Położenie polityczne jest identyczne.

- Różnica jednak jest. Prof. Gliński to człowiek uznany w środowisku naukowym. Poseł Cymański, z całym szacunkiem dla niego, nie może się czymś takim pochwalić.

- Słyszałem już złośliwców, którzy mówią, że od wczoraj 1 października to "Premier Aprilis".

- Jeśli chciałby pan posłuchać złośliwości, lepiej niech pan zadzwoni do Tomasza Lisa. On jest prawdziwym dowcipasem. Ja kandydaturę prof. Glińskiego traktuję serio. Jeśli PiS idzie w stronę polityzacji Smoleńska, wszyscy mówią, że to straszne. Kiedy chce realizować program ekonomiczny, wszyscy się śmieją. Taki już los partii, która nie cieszy się sympatią establishmentu.

Piotr Semka

Publicysta "Uważam Rze"