Piotr Semka: Premier Tusk zawsze jest gotów dać klapsa

2011-11-09 3:00

Ta kadencja będzie ciekawsza od poprzedniej. Na prawicy będziemy mieli rywalizację (oficjalnie przy haśle "musimy być razem") między Ziobrą a Kaczyńskim. Na lewicy Palikota a SLD. Leitmotivem tej rzeczywistości politycznej będzie nieprzewidywalność.

"Super Express": - Zaprzysiężenie VII Sejmu RP za nami. Jaka będzie ta kadencja?

Piotr Semka: - Ciekawsza od poprzedniej. Tamta była zdominowana przez dwa duże bloki - PO i PiS, z SLD jako cichym sojusznikiem Platformy. Teraz mamy pięć ugrupowań, a od poniedziałku jeszcze - Solidarna Polska ziobrystów. Na prawicy będziemy mieli rywalizację (oficjalnie przy haśle "musimy być razem") między Ziobrą a Kaczyńskim. Na lewicy Palikota a SLD. Leitmotivem tej rzeczywistości politycznej będzie nieprzewidywalność.

- Oficjalnie nowy rząd ma być powołany 22 listopada, ale premier mówił, że w styczniu dojdzie do jego głębokiej rekonstrukcji.

- Spokojnie. Kiedyś też deklarował, że przeniesie swoją siedzibę z URM do Sejmu, aby przeprowadzać rewolucję legislacyjną. Tymczasem na Wiejskiej pojawił się bodaj dwa razy. Donald Tusk zrobi to, co zechce. Wystarczy spojrzeć, jak porozdawał stanowiska w Sejmie.

- Powiedział, że chce dowartościować wszystkie frakcje i zachować równowagę w partii.

- Premier nie ma ochoty bawić się w jakieś wyważone parytety. Toleruje i musi się trochę liczyć z frakcją Grabarczyka. Schetynie proponuje pakt o nieagresji. Ale zawsze jest gotów dać klapsa jego ludziom, jak nie będzie spokoju w partii. Natomiast najsilniejsza jest jego frakcja. Widać to po nowym marszałku Sejmu i roboczym składzie rządu.

- Spróbujmy po kolei. Stanowisko szefa komisji spraw zagranicznych przypieczętuje los Schetyny?

- To zależy od tego, jak je wykorzysta. Paradoksalnie może być ono dla niego dużo wygodniejsze niż teka ministra. Oczywiście jeśli dalej chce się pojedynkować z premierem. W rządzie musiałby sobie zawiązać język na supełek. Natomiast funkcja w partyjnym klubie może stać się punktem wyjścia do budowy nowej frondy i ponownie stwarza mu wygodną sytuację komentatora działań rządu.

- Przecież już kiedyś wzmocnił Schetynę, dając mu fotel marszałka! Tusk stracił polityczny instynkt samozachowawczy?

- Nie. To taki pakt o nieagresji, który ma służyć ustabilizowaniu sytuacji w partii. Premier ma dwa wyjścia. Może sprowadzić Schetynę do funkcji szeregowego posła, spychając go na margines. Może też coś mu dać, aby w sytuacji konfliktowej wygenerowanej przez Schetynę pogrozić mu odebraniem tej posady. To samo kryje się za mianowaniem Grupińskiego na szefa klubu. Za pół roku premier może powiedzieć, że nowy szef zawiódł jego nadzieje i dlatego przywraca na to stanowisko pana Tomczykiewicza.

- Po co jednak nobilituje Grabarczyka, robiąc go wicemarszałkiem Sejmu, skoro już się porachował ze Schetyną?

- Gdy wciąż zwalczamy jednego, to obsypujemy zaszczytami drugiego. Schetyna jest groźniejszy od Grabarczyka, który mimo swej "żarłoczności" na ciepłe posady nie rzuci wyzwania Tuskowi. To doprawdy przygnębiające, że ktoś po takim festiwalu nieudolności jak minister infrastruktury, zostaje nagrodzony tak wysokim stanowiskiem.

- Jakim marszałkiem Sejmu będzie Ewa Kopacz?

- To powinna być osoba koncyliacyjna i niezależna. Ewę Kopacz postrzegam raczej jako takiego zagończyka często występującego w obronie premiera. Dlatego będę ją uważnie obserwować w tej roli.

Piotr Semka

Publicysta "Uważam Rze"