Piotr Semka

i

Autor: ARCHIWUM Piotr Semka

Piotr Semka komentuje: Czeka nas długi festyn propagandy opozycji

2016-01-15 3:00

Piotr Semka w rozmowie z Przemysławem Harczukiem komentuje bieżącą sytuację polityczną.

"Super Express": - Co oznacza objęcie Polski kontrolą Unii Europejskiej?

Piotr Semka: - Na pewno będzie to trwało bardzo długo. I myślę, że będzie wykorzystywane przez Platformę Obywatelską do czegoś, co Amerykanie nazywają techniką fraimingu, czyli bicia na alarm, pokazywania, że jesteśmy zakałą Europy, że PiS wysadzi w powietrze naszą pozycję w Unii Europejskiej. Spodziewam się, że komisarze przyjeżdżający do Polski będą widzieli demonstracje KOD-u. Jednym słowem czeka nas festyn propagandowy dla opozycji.

- Czy to, że podmiot zewnętrzny zajmuje się sprawami Polski, spowoduje spadek poparcia Polaków dla Unii Europejskiej i naszej w niej obecności?

- Polacy są w trudnej sytuacji. Z jednej strony doceniają korzyści płynące z przynależności do Wspólnoty, z drugiej widzą stosowanie dwóch podwójnych miar.

- To znaczy?

- Kiedy Platforma wybierała Krajową Radę Radiofonii i Telewizji bez udziału opozycji czy kiedy trzymała opozycję na marginesie w komisji służb specjalnych, nikt na Zachodzie nie bił na alarm. Gdy rządzi prawica, zaczynają padać bardzo ostre słowa. To jest sprzężenie zwrotne, obóz Platformy i szerzej - obóz liberalny zdominował kanały kontaktów z Zachodem. Ci, którzy mówią, że prawica też sobie takie kontakty może wyrobić, przypominają arystokrację, która mówi "zdobądźcie sobie taki majątek jak my". Takie rzeczy buduje się latami. Obóz PiS rządził raptem dwa lata (2005-2007), a teraz rządzi dwa miesiące. Obóz liberalny korzysta z tego bardzo dobrze. Politycy tacy jak Martin Schulz opierają się na opiniach polityków PO. Słuchają tego, oburzają się i procedura kontrolna jest tego efektem.

Zobacz: Hanna Lis zwolniona z TVP. Co się stało?

- Czy to, że jakiś kraj jest kontrolowany, a może nawet być ukarany przez Unię Europejską, może wpłynąć na wynik referendum, w którym Brytyjczycy decydować będą, czy dalej zostać w Unii?

- Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że Brytyjczycy przypominają Polaków pod takim względem, że są mocno wyczuleni na obcą dominację. Cały dowcip polega na tym, że w Unii nastąpiła bardzo niedobra zmiana. Środowiska lewicowo-liberalne dążą do pełnej dominacji. Zmieniają Unię w taki sposób, żeby wybór prawicy był albo niemożliwy, albo wiązał się z poczuciem atmosfery awantury. Zapewne też słyszy pan opinie ludzi: "ja już nie mogę tego znieść. Jak rządzi PiS, to tylko są awantury". To ma służyć dominacji jednej partii, bo skoro jak rządzili poprzednicy, to był spokój, a przez PiS jest awantura, to wpływa to na wybór obywateli.

- A jaki ma to związek z Wielką Brytanią?

- Brytyjczycy dokładnie mechanizm ten obserwują. To nie jest przypadek, że ambasador Wielkiej Brytanii powiedział o tym, że to politycy przegranej Platformy naopowiadali strasznych rzeczy o sytuacji w Polsce po nastaniu nowego rządu. I to, co się wokół nas dzieje, jakiś wpływ na opinię brytyjską może mieć. Oczywiście nie sądzę, żeby był to wpływ decydujący na decyzję Brytyjczyków w referendum. Ale klimatu wokół Unii Europejskiej w Zjednoczonym Królestwie na pewno to nie poprawi.