"Super Express": - Mark Zuckerberg, właściciel Facebooka zeznawał przed komisją Kongresu, broniąc się przed zarzutami wobec tej firmy.
Dr Piotr Łuczuk: - I wyglądało na to, że sam siebie nie przekonał.
- W czym leży problem z Facebookiem?
- W tym, że zdecydowana większość osób postrzega Facebooka jako jakieś miejsce w internecie służące rozrywce i kontaktom. Tymczasem Facebook jest monopolistą, którego wpływy i potęga stały się groźne. I nikt nie ma pojęcia, ile i jakie dane przechwytują i przechowują. Domyślamy się, że wiele. Wiemy, że śledzą i gromadzą dane nie tylko użytkowników Facebooka.
- Tak, pojawiło się to w przesłuchaniu. I Zuckerberg zasłonił się tym, że nie jest pewien.
- Facebook śledzi i przechowuje dane nie tylko tych, których konta są na ich platformie. Śledzi i przechowuje dane osób, które nie mają kont.
- Jak?
- Wystarczy, że wejdzie się na stronę, na której jest ikonka "Lubię to" z odnośnikiem do Facebooka. I już! To może być dowolna strona w internecie, a my nie musimy mieć konta na Facebooku. Zuckerberg nie mógł jednak tego przyznać wprost.
- Dlaczego?
- Bo przegrał już w Belgii proces w sprawie tzw. przezroczystego piksela. Chodziło o śledzenie i gromadzenie informacji na temat osób niemających kont na Facebooku i ich aktywności w sieci. Użytkownicy Facebooka nie mogą mieć pretensji, bo zgodzili się na regulamin. Ale ludzie niemający kont powinni je mieć.
- Właśnie. Na ile sami użytkownicy Facebooka wiedzą, na co się zgadzają, zakładając konto?
- Nie bardzo zdają sobie sprawę, na co się zgadzają.
- To podobno najczęstsze współczesne kłamstwo: "potwierdzam, że przeczytałem regulamin i zgadzam się z jego warunkami". Tego nikt nie czyta.
- Właśnie. Zgodnie z regulaminem Facebooka zgadzamy się na przekazanie tej firmie praw do wszystkiego, co wrzucamy. Danych, zdjęć, filmów, informacji, tekstów, łudząc się, że to pozostaje naszą własnością, bo jest na "naszym" profilu.
- Łudząc się?
- Tak. Bo to nie jest "nasz" profil, ale profil na Facebooku. I owszem, pozostaje to naszą własnością intelektualną, ale regulamin Facebooka ma wytrych pozwalający mu na wykorzystanie zdjęć, filmów, danych, informacji właściwie w dowolny sposób. Jak wiadomo, w internecie nic nie ginie. Ciekawe, że w trakcie przesłuchania Zuckerberg zastosował sprytny manewr wizerunkowy, przedstawiając się jako ofiarę sieci!
- Jak to?
- Podkreślał, że jego dane też wyciekły, że nie wiedział, jak działał jego portal. Obserwuję go od dawna i robi to często. Jest jednak rzecz, która powinna zwrócić naszą uwagę. Pamiętam zdjęcia szefa Facebooka z czasów afery Snowdena, które obiegły cały świat. I wie pan, co przykuło uwagę ekspertów?
- Co?
- To, że sam Zuckerberg zakleja kamerkę swojego laptopa! Twórca Facebooka jest w pełni świadomy tego, jaka jest skala zagrożenia i co można zrobić dzięki informacjom i dostępowi do czyjegoś komputera poprzez sieć. Jeżeli on sam wie, że nie można się przed tym obronić, to kto obroni zwykłych użytkowników?
- Właśnie, czy cokolwiek można z tym zrobić? Kiedyś Amerykanie stosowali przepisy antymonopolowe, każąc dzielić takie firmy na mniejsze. Ale to było przed erą internetu.
- Niewiele mogą zrobić. I nie jestem pewien, czy chcą.
- Dlaczego?
- Bo Facebook to już osobna gałąź biznesu.
- Słyszałem, że ponad 2 mln firm żyje wyłącznie z Facebooka. Doliczając inne, dla których jest źródłem częściowych dochodów.
- W tym problem. Są tylko dwie szanse, że Facebook przestanie być monopolistą i robić rzeczy, o które jest oskarżany. Pierwsza: że dostanie wizerunkowo tak, że zaboli to go nawet finansowo.
- Ostatnio podobno zabolało.
- I dlatego Zuckerberg pojawił się przed komisją. To wyjątkowa sytuacja, bo Facebook chyba pierwszy raz od powstania ma problem, z którym nie do końca potrafi sobie poradzić. Nie mam jednak wątpliwości, że nie zabolało aż tak, żeby przed oczami stanęło mu widmo bankructwa. I druga szansa: pojawi się jakiś konkurent Facebooka. To już dość stary model, a sam zabił inne, wcześniejsze. Branża na to czeka.
- Słyszałem, że Zuckerberg też na to czeka i sam wykupuje wszystkich możliwych następców.
- Właśnie. Wie, że wielu młodszych internautów nie zakłada sobie już kont na Facebooku, ma z tym problem. Facebook jako monopolista działa właśnie tak, że kiedy pojawi się na horyzoncie coś, co może w przyszłości zagrozić jego pozycji, to dogaduje się z tą firmą. Albo ją wykupuje. Tak było np. z Instagramem. I wzmacnia swój monopol. Prawa rynku są jednak nieubłagane. I kiedyś coś przeoczy albo pojawi ssię ktoś, kto dokona kolejnej rewolucji.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Mark Zuckerberg sam padł ofiarą wycieku danych z Facebooka