"Super Express": - Bank Światowy nadal zamierza udzielić Rosji pożyczki w wysokości prawie 900 mln dolarów na projekty energetyczne, choć ta prowadzi wojnę z Ukrainą, a świat te działania potępia. Dziwi to pana?
Piotr Kuczyński: - Zupełnie. Choć można mieć wątpliwości, czy Rosja jest akurat odpowiednim państwem, któremu pożyczki można udzielić. Ale Bank Światowy finansuje też przeróżne projekty w Chinach, ale czy to państwo demokratyczne? Oczywiście, nie.
- Światowa gospodarka musi się kręcić?
- Owszem. Musimy też pamiętać, że Rosja jest, podobnie jak 187 innych państw, członkiem Banku Światowego i może blokować pożyczki innym krajom, które tego potrzebują. Poza tym BŚ realizuje to, do czego się zobowiązał wiele miesięcy temu i musiałoby się zdarzyć coś naprawdę poważnego, żeby zerwać tę umowę. A przejęcie Krymu dla świata nie jest czymś, co miałoby do tego doprowadzić. Pieniądze do Rosji więc pójdą.
- Umówmy się też, że nie ma aż takiej presji politycznej ze strony przywódców Zachodu, aby boleśnie uderzyć w Rosję.
- Myślę, że ma to swój wpływ na decyzję Banku Światowego.
- Ale oprócz tej ponadnarodowej instytucji mamy jeszcze Francuzów, którzy mimo rytualnego oburzania się na politykę Kremla nie rezygnują ze sprzedaży Rosji sprzętu wojskowego.
- To normalne, że mówi się jedno, a robi drugie. Tu się oburzamy, a tam robimy biznesy. Zresztą żaden kraj sobie nie zaszkodzi. Pamięta pan raport opublikowany przez jedną z niemieckich gazet, w której analizowano ostrą reakcję na politykę Rosji. Według ocen w niej przedstawionych mocne sankcje i odpowiedź na nie Rosji sprawiłyby spadek niemieckiego PKB o 1 proc.
- Nie ma pan wrażenia, że rosyjska awantura na Ukrainie pokazała, że politycy chodzą na pasku wielkiego biznesu, który wpływa na polityczne decyzje tak, by nie zaszkodzić ich interesom?
- Od dawna twierdzę, że demokracja jest przegrana, a światem rządzą rynki finansowe i ponadnarodowe koncerny.
- Jest w ogóle szansa, żeby polityka miała przewagę nad międzynarodowym kapitałem?
- Wolałbym, żeby tego nie było, ponieważ jeśli polityka zaczęłaby dominować nad gospodarką, znaczyłoby to, że sytuacja geopolityczna jest niezwykle dramatyczna, iż znaleźliśmy się na krawędzi III wojny światowej. Nie tęsknię więc za tym.
- Jeszcze ŕ propos walki z Rosją. Podobno USA dogadały się z Arabią Saudyjską, żeby obniżyć ceny ropy naftowej i uderzyć w ten sposób w podstawy gospodarki rosyjskiej. To zadziała?
- Mam wrażenie, że rynki finansowe już na ceny ropy wpłynęły. Po aneksji Krymu cena tego surowca na jeden dzień wzrosła, a potem spadała. Negocjacje między państwami nie są wcale potrzebne, żeby w Rosję uderzyć.