Piotr Kuczyński: Sypią kasą na wybory [WIDEO]

2014-08-29 4:00

Echa socjalnego wzmożenia premiera Donalda Tuska komentuje Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.

"Super Express": - Dziwi pana, że premier ze strażnika dyscypliny budżetowej przeistoczył się w dobrego wujka, który nie szczędzi grosza na politykę społeczną?

Piotr Kuczyński: - Wcale mnie to nie dziwi. Czy zna pan jakikolwiek rząd na świecie, który przed wyborami nie sypnąłby kasą? Nawet Angela Merkel w czasie ostatniej kampanii wyborczej przeznaczyła kilka miliardów euro na poprawę samopoczucia wyborców. Trudno więc premiera potępiać. Na jego miejscu pewnie zrobiłbym dokładnie to samo.

- Wiele się mówi otym, że budżet nie jest z gumy. Czy więc obietnice premiera będą miały pokrycie?

- To, oczywiście, podstawowe pytanie. Według mnie da się to zrobić. Nawet przeciwnicy tych rozwiązań, wyliczając ich koszty, doszli do wniosku, że wyniosą one

ok. 4,7 mld zł rocznie.

- W skali budżetu nie są to jakieś zatrważające pieniądze.

- Owszem. A proszę wziąć pod uwagę, że w OFE zostanie ok. 50 proc. przyszłych emerytów. Zostało niewiele ponad 15 proc. Rząd zaoszczędzi więc na tym 2-3 mld zł. Znalezienie reszty będzie drobiazgiem. Jeśli będziemy mieli wzrost gospodarczy i trochę większą inflację, to prognozy, że deficyt budżetowy nie przekroczy 3 proc. PKB się sprawdzą. Polska nie naruszy tym samym zobowiązań, które wynikają z traktatu z Maastricht.

- Wydaje się panu, że ludzie tę wielką operację wyborczą kupią?

- Trudno teraz powiedzieć. Na pewno dla najbiedniejszych emerytów wzrost świadczeń nawet o 36 zł to będzie jakaś różnica. Jeszcze bardziej docenią zapowiedzi premiera rodziny wielodzietne - jeśli nawet będą miały zbyt małe dochody, żeby skorzystać z ulgi podatkowej, dostaną zwrot pieniędzy. To potężna pomoc dla rodzin wielodzietnych.

- O której można było pomyśleć wcześniej...

- Oczywiście, powinno było to być wprowadzone już dawno temu. Jest to o tyle sensowne rozwiązanie, że te pieniądze od razu zostaną przez te rodziny wydane i trafią do gospodarki, a skoro tak, poprawi to sytuację gospodarczą. Szkoda tylko, że te propozycje przychodzą w okresie przedwyborczym, bo nie dają nadziei, że staną się elementem szerszej polityki i nie wyjdą poza obszar doraźności.