„Super Express”: – Stany Zjednoczone wprowadziły cła na import stali i aluminium z Unii Europejskiej. Bruksela jest w szoku, a prezydent Francji i kanclerz Niemiec są po prostu wściekli. Polska na razie nie zareagowała. Czyżby dlatego, że nas to akurat średnio dotyczy?
Piotr Kuczyński: – Z punktu widzenia Polski wprowadzenie ceł akurat na te produkty niewiele zmienia. Eksportujemy do USA jakieś znikome ilości stali i aluminium.
– Niektórzy wieszczą, że polskie huty może i bezpośrednio nie dostaną po głowie z powodu decyzji Amerykanów, ale mogą oberwać rykoszetem.
– Ewentualnie może być tak, że w krajach UE pojawi się nadprodukcja stali i aluminium, więc spadnie zapotrzebowanie na nasze produkty. Ale nie powinno dojść do żadnego dramatu. Na razie martwić się mogą przede wszystkim ci, którzy planują wejść w posiadanie harleya oraz amatorzy burbona, bo Unia zapowiada wprowadzenia ceł odwetowych na te właśnie produkty. Ale jak kogoś stać na harleya, to 20 proc. cła nie powinno mu zrobić różnicy. Zresztą i tak nie dramatyzowałbym na razie, jeśli chodzi o te cła.
– Europejscy przywódcy mają stany przedzawałowe, a pan mówi: „spokojnie”?
– Wymiana handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską warta jest ok. 750 mld dolarów. Obopólne cła to ok. 10 mld dolarów. To półtora procenta ogólnej wymiany. Czyli jednak niedużo. Nie w tym leży problem.
– A w czym?
– Przede wszystkim w tym, że pan Trump uderzył cłami w swoich najbliższych sojuszników. To coś absolutnie bezprecedensowego, bo wcześniej takiej sytuacji nie mieliśmy. No i wreszcie ta drobna potyczka może się stać powodem większej wojny handlowej. I to jest realne zagrożenie, a nie to, że stal czy aluminium płynące do USA będą objęte cłami.
– Ta wojna handlowa jest możliwa?
– Decyzja o wprowadzeniu ceł na stal i aluminium jest podyktowana obietnicą dla wyborców z tzw. Pasa Rdzy, regionu przemysłowego, gdzie w związku z importem z zagranicy podupadły tamtejsze huty. No i zobaczymy, czy na tym Trump się zatrzyma. Jeśli tylko to mu wystarczy, to nic wielkiego się nie stanie. Jeśli natomiast rozochocony i niesiony odbiorem społecznym swojej decyzji pójdzie dalej, to wtedy wojna handlowa jest realnym i bardzo niebezpiecznym scenariuszem.
– I jak taka eskalacja mogłaby wyglądać?
– Nie jestem psychiatrą. Tu niestety potrzeba specjalisty, żeby wejść w duszę pana Trumpa. Jeśli bowiem rozmawiał z Chińczykami i wydawało się już, że Waszyngton i Pekin są bliskie porozumienia handlowego, a tu nagle nakłada cła na import z Chin o wartości 50 mld dolarów, to trudno mówić o tym, że mamy do czynienia ze stabilnym partnerem do rozmów. Po raz kolejny okazuje się, że światowa gospodarka zależy od tego, w jakim humorze obudzi się pan Trump. Dlatego trudno przewidzieć, co jeszcze może wymyślić. Jak podkreślam – jeśli uzna, że to mu się politycznie opłaca, może rozpętać krwawą wojnę handlową.
– Która uderzy także w Polskę?
– Zdecydowanie.
– I to mimo faktu, że nasza wymiana handlowa z Ameryką jest raczej skromna?
– Mimo to. Taka wojna handlowa obejmowałaby nie tylko Unię Europejską, lecz także Chiny, Kanadę i Meksyk. Miałaby więc charakter globalny, a skoro tak, to nie byłoby kraju, który nie dostałby rykoszetem. Bo taka wojna mogłaby doprowadzić do stagnacji lub wręcz recesji na świecie. Polska nie uniknęłaby problemów.
– Jak jeden kraj, nawet o tak ogromnej gospodarce jak Stany Zjednoczone, może doprowadzić swoją niefrasobliwością do takiego kryzysu?
– Najgroźniejsze nie jest nawet to, że wojna handlowa dotyczyłaby USA i UE. Prawdziwy ból głowy byłby wtedy, gdyby do walki stanęły Stany Zjednoczone i Chiny, a Pekin w ramach retorsji zacząłby wyprzedawać amerykańskie obligacje. Ich wartość w chińskich rezerwach to ok. biliona dolarów. Pozbycie się tych obligacji skończyłoby się ogromnym wzrostem ich rentowności.
– Czyli dramatycznie zwiększyłby się dług Stanów Zjednoczonych?
– Dokładnie. W konsekwencji doprowadziłoby to do załamania amerykańskiej gospodarki i globalnego kryzysu gospodarczego. Co prawda Pekinowi się to nie opłaca, ale gdyby doszło do eskalacji, a chińscy przywódcy by się wściekli, mielibyśmy naprawdę poważny problem. Trzeba więc liczyć, że Trump zachowa się racjonalnie i dotychczasowe cła go nie rozochocą.
Rozmawiał Tomasz Walczak