Piotr Jaroszewicz zginął, bo znał największą tajemnicę KGB?

2017-02-18 3:00

Czy były premier Piotr Jaroszewicz (+83 l.) zginął, bo poznał tajemnicę tzw. radzieckich matrioszek? Czy był niewygodny, bo wiedział, kto i za ile współpracował z bezpieką? A może zabójcom chodziło o plany polskiej broni jądrowej czy hitlerowskie archiwa? Jedno jest pewne: Jaroszewicz miał wiedzę z czasów PRL, która dla wielu mogła być niebezpieczna! Wkrótce możemy poznać odpowiedzi na te pytania. Wszystko dzięki temu, że Tomasz Sekielski, autor programu "Teoria spisku", dotarł do zaginionego dowodu, który może wskazać morderców Jaroszewiczów.

Od 25 lat śledczy nie są w stanie znaleźć jakiegoś sensownego tropu, który doprowadziłby do morderców byłego premiera Piotra Jaroszewicza i (+83 l.) i jego żony Alicji Solskiej (+67 l.). Zostali zabici w swoim domu w Aninie pod Warszawą we wrześniu 1992 roku. Teraz w sprawie odnalazły się pominięte dotąd dowody - ślady odcisków linii papilarnych, niewykluczone, że zabójców. Odnalazł je dziennikarz śledczy Tomasz Sekielski. Jest nadzieja, że pomogą one nie tylko w doprowadzeniu do zabójców, ale też wskażą na motyw zbrodni. Już w sobotę i w niedzielę w NOWEJ TV i FOKUS TV specjalne programy o tej sprawie.

Rabunek czy zlecenie zabójstwa?

Na początku śledztwa prokuratorzy chwycili się wątku rabunkowego. Mimo że z willi Jaroszewiczów niewiele zginęło, a ofiary były godzinami torturowane. Jakby chciano coś od nich usłyszeć. Ale ten motyw wydaje się mało prawdopodobny. - Osoba z taką przeszłością i taką wiedzą nie umiera w wyniku zwykłego napadu rabunkowego - powątpiewa w dokumencie Sekielskiego historyk Patryk Pleskot.

ZOBACZ: Aleksander Litwinienka - został zabity, bo oskarżył Putina o pedofilię

Przez minione ćwierć wieku pojawiło się wiele motywów zbrodni na Jaroszewiczach. - Jaroszewicz chciał wydać książkę o rosyjskich matrioszkach - podpowiada Bohdan Roliński, który z byłym premierem przygotował książkę "Przerywam milczenie". Nie chodziło jednak o lalki, ale o agentów podstawionych w miejsce konkretnych osób, które zostały "zlikwidowane". O tej tajemnicy rosyjskiego KGB miał powiedzieć Jaroszewiczowi gen. Karol Świerczewski (?50 l.).

- Miał się dowiedzieć od Świerczewskiego, że taką matrioszką był Wojciech Jaruzelski - przekonuje historyk Lech Kowalski, historyk wojskowości.

Syn komunistycznego premiera Andrzej Jaroszewicz nie dowierza tej wersji. Jego zdaniem ojciec tworzył książkę o agentach w rodzących się elitach wolnej Polski. Wspomina też o tym Albin Siwak (84 l.), były wysoki rangą członek PZPR. "Ciekaw jestem jak będą wyglądały gęby tych rzekomych wojowników o wolną Polskę, gdy w swojej książce napiszę, który z nich od kogo i ile brali miesięcznie za dostarczanie nam informacji" - wspomina Siwak rozmowę z Jaroszewiczem.

Odciski zabójcy na folii?

Inne ewentualne motywy również odnoszą się do wiedzy, która mogła być dla kogoś niebezpieczna. - Były premier musiał mieć informację, co się stało z przedwojennym Funduszem Obrony Narodowej. Gdy był premierem, prowadzono śledztwo w tej sprawie. Albo inny trop - Jaroszewicz miał doskonałe kontakt z prof. Sylwestrem Kaliskim, który na polecenie Gierka pracował nad polską bronią jądrową. Zresztą Kaliski zginął w niewyjaśnionym do dziś wypadku samochodowym - mówi Sekielski.

Folie z odciskami linii papilarnych mogą być pomocne, jeśli zostanie wznowione śledztwo. W trakcie pierwszego śledztwa wiele spraw pomijano i niszczono dowody, jakby komuś zależało na tym, by nie wyjaśnić nic. Rodzina np. twierdzi, że dom był na podsłuchu, co by mogło oznaczać, że cała zbrodnia została nagrana i zarejestrowana.

-  Jan Jaroszewicz mówi, że dwa tygodnie po zabójstwie ochrona doniosła mu o ludziach, którzy legitymowali się jako pracownicy wydziału łączności MSW. Przyszli, coś wyjmowali, sprawdzali, nie wiadomo, co to była za ekipa, czego szukali - opowiada autor dokumentu "Teoria spisku".