Od 25 lat śledczy nie są w stanie znaleźć jakiegoś sensownego tropu, który doprowadziłby do morderców byłego premiera Piotra Jaroszewicza i (+83 l.) i jego żony Alicji Solskiej (+67 l.). Zostali zabici w swoim domu w Aninie pod Warszawą we wrześniu 1992 roku. Teraz w sprawie odnalazły się pominięte dotąd dowody - ślady odcisków linii papilarnych, niewykluczone, że zabójców. Odnalazł je dziennikarz śledczy Tomasz Sekielski. Jest nadzieja, że pomogą one nie tylko w doprowadzeniu do zabójców, ale też wskażą na motyw zbrodni. Już w sobotę i w niedzielę w NOWEJ TV i FOKUS TV specjalne programy o tej sprawie.
Rabunek czy zlecenie zabójstwa?
Na początku śledztwa prokuratorzy chwycili się wątku rabunkowego. Mimo że z willi Jaroszewiczów niewiele zginęło, a ofiary były godzinami torturowane. Jakby chciano coś od nich usłyszeć. Ale ten motyw wydaje się mało prawdopodobny. - Osoba z taką przeszłością i taką wiedzą nie umiera w wyniku zwykłego napadu rabunkowego - powątpiewa w dokumencie Sekielskiego historyk Patryk Pleskot.
ZOBACZ: Aleksander Litwinienka - został zabity, bo oskarżył Putina o pedofilię
Przez minione ćwierć wieku pojawiło się wiele motywów zbrodni na Jaroszewiczach. - Jaroszewicz chciał wydać książkę o rosyjskich matrioszkach - podpowiada Bohdan Roliński, który z byłym premierem przygotował książkę "Przerywam milczenie". Nie chodziło jednak o lalki, ale o agentów podstawionych w miejsce konkretnych osób, które zostały "zlikwidowane". O tej tajemnicy rosyjskiego KGB miał powiedzieć Jaroszewiczowi gen. Karol Świerczewski (?50 l.).
- Miał się dowiedzieć od Świerczewskiego, że taką matrioszką był Wojciech Jaruzelski - przekonuje historyk Lech Kowalski, historyk wojskowości.
Syn komunistycznego premiera Andrzej Jaroszewicz nie dowierza tej wersji. Jego zdaniem ojciec tworzył książkę o agentach w rodzących się elitach wolnej Polski. Wspomina też o tym Albin Siwak (84 l.), były wysoki rangą członek PZPR. "Ciekaw jestem jak będą wyglądały gęby tych rzekomych wojowników o wolną Polskę, gdy w swojej książce napiszę, który z nich od kogo i ile brali miesięcznie za dostarczanie nam informacji" - wspomina Siwak rozmowę z Jaroszewiczem.
Odciski zabójcy na folii?
Inne ewentualne motywy również odnoszą się do wiedzy, która mogła być dla kogoś niebezpieczna. - Były premier musiał mieć informację, co się stało z przedwojennym Funduszem Obrony Narodowej. Gdy był premierem, prowadzono śledztwo w tej sprawie. Albo inny trop - Jaroszewicz miał doskonałe kontakt z prof. Sylwestrem Kaliskim, który na polecenie Gierka pracował nad polską bronią jądrową. Zresztą Kaliski zginął w niewyjaśnionym do dziś wypadku samochodowym - mówi Sekielski.
Folie z odciskami linii papilarnych mogą być pomocne, jeśli zostanie wznowione śledztwo. W trakcie pierwszego śledztwa wiele spraw pomijano i niszczono dowody, jakby komuś zależało na tym, by nie wyjaśnić nic. Rodzina np. twierdzi, że dom był na podsłuchu, co by mogło oznaczać, że cała zbrodnia została nagrana i zarejestrowana.
- Jan Jaroszewicz mówi, że dwa tygodnie po zabójstwie ochrona doniosła mu o ludziach, którzy legitymowali się jako pracownicy wydziału łączności MSW. Przyszli, coś wyjmowali, sprawdzali, nie wiadomo, co to była za ekipa, czego szukali - opowiada autor dokumentu "Teoria spisku".