Piotr Guział

i

Autor: Marcin Smulczyński Piotr Guział, burmistrz Ursynowa: 15,6 tys. zł

Piotr Guział: Każdy dzień jej urzędowania to realne straty

2013-08-22 4:00

Czy jest sens odwoływać prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz?

"Super Express": - Jest pan burmistrzem dużej warszawskiej dzielnicy. Co dobrego mógłby pan zrobić dla jej mieszkańców, otrzymując do budżetu wpływ wynoszący 5 milionów złotych?

Piotr Guział: - Mógłbym zbudować nieduże przedszkole - takie dla około stu dzieci.

- To może lepiej zbudować w Warszawie nieduże przedszkole, niż wydawać taką sumę na referendum, aby odwołać urzędnika, któremu do końca kadencji został rok?

- Nie, nie lepiej. Dlatego, że koszty funkcjonowania tego urzędnika są znacznie większe niż 5 milionów złotych potrzebnych na przedszkole czy 2 miliony złotych na przeprowadzenie referendum - bo taki będzie jego rzeczywisty koszt. 5 i 7 milionów to jedno z referendalnych kłamstw Platformy. Przez Hannę Gronkiewicz-Waltz Warszawa straciła setki milionów złotych. Zafundowała nam największą i najdroższą w Polsce administrację. Średnio w naszym kraju jest to dwieście kilkadziesiąt złotych na obywatela rocznie, a w Warszawie czterysta kilkadziesiąt. Pani prezydent zwiększyła liczbę swoich urzędników o dwa tysiące osób, co nas kosztuje co roku ponad 100 milionów złotych.

- Pani prezydent wystraszyła się społeczeństwa i miarkuje się. Powtarzam: wybory już za rok...

- Każdy kolejny dzień jej rządów to będzie strata dla warszawiaków. Weźmy chociażby przetarg na autobusy, w którym przecinek miał zadecydować o tym, że miasto miało zapłacić za pojazdy 2 miliony złotych więcej. Na szczęście udało się tego uniknąć.

- Wiele środowisk nawołuje do bojkotu referendum. Nawet prymas Polski...

- To dodatkowo zmobilizuje warszawiaków, żeby pójść do urn. Ci, którzy nie znają warszawiaków, myślą, że można bezkarnie mącić w rozumach mądrych ludzi - ale mylą się, bo warszawiacy zawsze byli niepokorni. I nie pozwolą, aby ktoś, kto nie ma żadnych związków z Warszawą i nic dla niej nie zrobił, dyktował im warunki. Przypomnijmy, kto zaczął nawoływać do bojkotu. Otóż premier Donald Tusk, który jest posłem z Warszawy, a nawet nie ma tu biura poselskiego i każdą wolną chwilę spędza albo na boisku, albo w Sopocie. Dla Warszawy nie zrobił nic - nie pomógł w uregulowaniu takich kwestii, jak janosikowe czy dekret Bieruta. A to nas kosztuje 1 miliard 200 milionów złotych rocznie. Jak to porównać do 2 milionów potrzebnych do przeprowadzenia referendum? Warszawa się wykrwawia finansowo.

- I kto by miał ją uratować?

- Marzy mi się ktoś, kto by potrafił połączyć różne nurty polityczne, kto potrafiłby umówić się z różnymi środowiskami na kontrakt dla Warszawy.

- Nazwisko?

- Profesor Michał Kleiber. Był ministrem w rządzie Leszka Millera i doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego.