Piotr Guział

i

Autor: Marcin Smulczyński Piotr Guział, burmistrz Ursynowa: 15,6 tys. zł

Piotr Guział: Schetyna byłby dobrym komisarzem Warszawy

2013-08-26 4:00

Piłem piwo z Gronkiewicz-Waltz, lubię ją, ale nie potrafi zarządzać miastem - mówi Piotr Guział, burmistrz Ursynowa

"Super Express": - Witam człowieka, który bardzo, ale to bardzo nie lubi Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Piotr Guział: - Lubię panią prezydent. To ciepła kobieta i zyskuje przy bliższym poznaniu. W ogóle nie przeszkadza mi to, że nie umie zarządzać miastem.

- Jest pan inicjatorem referendum w sprawie jej odwołania.

- Jestem jednym z inicjatorów. Dlaczego powinniśmy odwołać panią prezydent? Nie wiem, czy wystarczy nam na to czasu. Powodów jest całe mnóstwo...

- Najważniejsze?

- Sięgnijmy do jej programu z roku 2007 i 2010. Obiecała cztery mosty - jest jeden i to zaprojektowany przez poprzednika! Obwodnica Śródmieścia? Brak. Wielopoziomowe parkingi - standard w każdym większym europejskim mieście? Przez siedem lat nie udało jej się nawet rozstrzygnąć przetargu. Centrum kongresowe? Brak. Janosikowe? Co roku 800 mln zł...

- Janosikowe to nie jej wina!

- Ale pani prezydent jest drugą osobą w Platformie i powinna o to walczyć. Posłami z Warszawy są zarówno minister finansów Rostowski, jak i sam premier Tusk. Tak jej dzisiaj broni? To niech rzuci jej koło ratunkowe z janosikowym.

- Ta pana awersja do Hanny Gronkiewicz-Waltz to jest coś osobistego?

- Nie mogę złego słowa powiedzieć o niej jako osobie, bo nie znam jej aż tak bardzo...

- Słyszałem, że chodził pan jednak z nią pod ramię...

- Tak, trwała już akcja referendalna...

- Jesteście przeciwko sobie, a chodzicie pod ramię?

- PR-owcy pani prezydent powiedzieli, żeby "przyjechała do jaskini lwa", żeby udowodnić, że się nie boi. Chodziłem więc z nią i tego lwa szukałem, nie wiedziałem, że chodzi im o mnie. Ja taki raczej wilczek... Spacerowaliśmy po Ursynowie, pokazywałem jej naszą piękną dzielnicę.

- I było bardzo przyjaźnie?

- Bardzo. Zaprosiłem panią prezydent na piwo. PR-owcy rzucili się, żeby tego nie robiła. Pani prezydent obróciła to w żart, mówiąc, że nie ma drobnych - chodziło o te 5 zł ze znanej sprawy ze strażnikiem z parku w Wilanowie... Ale przyjęła zaproszenie i skonsumowała.

- Jak pan przekona takiego człowieka jak ja, trochę leniwego, żeby poszedł na referendum?

- Ktoś taki jak pan, człowiek mediów, powinien być przekonany. Media krytykują, wytykają słabe punkty.

- Więc "Jastrzębowski idź na referendum, bo..."

- Bo państwo nakłada na nas wiele obowiązków, ale daje niewiele praw. Jednym z nich jest prawo decydowania o tym, kto rządzi, a kto rządzić już nie powinien.

- I jak odwołamy panią prezydent, to od razu będzie ludziom lepiej?

- Tak, bo odetchną. A jak ktoś oddycha, to się lepiej czuje.

- A co się stanie oprócz tej psychicznej świadomości?

- Ale psychika jest bardzo ważna! I zmieni się bardzo wiele. Przede wszystkim dostaniemy szansę na gospodarza, który będzie...

- Komisarza.

- Komisarza jak Stefan Starzyński, wybitny prezydent Warszawy.

- Albo jak Grzegorz Schetyna z PO. O tym się mówi.

- Lub Grzegorz Schetyna. Wydaje mi się, że Grzegorz Schetyna byłby dobrym komisarzem Warszawy. Zna się na państwie, zna się na prowadzeniu spraw, zna się na dialogu. Z różnych osób na czele PO on jest przynajmniej autentyczny.

- Ja nie pójdę na referendum, gdyż mieszkam na wsi. W Józefosławiu, który chce pan przyłączyć do Warszawy. Dlaczego chce pan mi to zrobić? Mam sołtysa i jestem z niego zadowolony.

- Bo bardzo dobrze zarabia pan jako redaktor naczelny i chciałbym, żeby pańskie podatki pracowały na rzecz warszawskiej społeczności, do której pana zapraszam.

- I będę płacił wyższe podatki.

- Nieznacznie, przy nieruchomościach jest to kilkadziesiąt zł rocznie. Zyska pan kilkaset zł na bilecie komunikacji, bo będzie pierwsza strefa. Choć pan zapewne jeździ taksówkami i to podwójnymi...

- Nie, mam normalny samochód! I tu też jest wyższa opłata...

- Po przyłączeniu do Warszawy zyska pan na prestiżu, komunikacji miejskiej, taksówkach. Będzie pan miał chodniki jak na Ursynowie. U pana ich nie ma.

- To ja się jeszcze zastanowię... Do ilu partii pan należał?

- Do trzech. SdRP, która przekształciła się w SLD, a po podziale wyodrębniła SdPL. Najdłużej do SLD. Siedem lat.

- Czyli lewica. A jest pan pierwszą osobą w Polsce, która wzięła ślub kościelny konkordatowy. Nie kłóci się to panu ze światopoglądem?

- Ależ lewica nie powinna kłócić się z Kościołem! Lewica bazuje na wartościach chrześcijańskich. Powinna się do nich odwoływać, a nie wstydzić. W Portugalii lewica jest chrześcijańska. Żeby pana uspokoić, powiem, że jestem niewierzący.

- Chodzi pan do kościoła?

- Jak muszę. W Polsce święta państwowe często są poprzedzane mszami, więc jeżeli składam wieniec, to niestety muszę wziąć udział. Biorę, ale biernie.

- Czy cieniem na pana wizerunku nie kładzie się sprawa spółki z Będzina? Jest pan członkiem rady nadzorczej...

- Tą rzeczą mogę się tylko chlubić. Prezydent wspaniałego 70-tysięcznego miasta uznał, że jestem osobą na tyle przygotowaną, że powinienem nadzorować największa spółkę w tym mieście. Od ponad 10 lat legitymuję się egzaminem na członka rad spółek Skarbu Państwa. Widać uznał moje kompetencje.

- Gratuluję, ale zacytuję pana słowa: "To akurat śmieszna sprawa. Odwiedzili mnie prezydent Będzina i prezydent Częstochowy w ursynowskim ratuszu. Wymieniliśmy się poglądami (…) W pewnym momencie mówią, że za dużo czytali o krzywdach, których doznaje Ursynów i ja od Hanny Gronkiewicz-Waltz. Powiedziałem, że to przesadzone opinie. Oni na to - słuchaj, trzeba ci to jakoś zrekompensować". Rozjechali się i został pan członkiem rady za 2,5 tys. zł miesięcznie. Zrekompensowali panu.

>>> Referendum w październiku

- Udowodnili, że ich miejsce na lewicy jest właściwe. Wrażliwi ludzie i dobrzy przyjaciele. Uważam, że to małostkowe, kiedy pani prezydent Warszawy rozdziela ponad 50 milionów zł na nagrody dla swoich najwierniejszych, ale nie tylko, nagradza innych burmistrzów, a mnie chce pokazać, gdzie jest moje miejsce.

- Warszawiacy odwołają panią Gronkiewicz-Waltz?

- Niestety dla niej - tak. Warszawiacy są bardzo rozumnym społeczeństwem. Poseł z Warszawy, ale obywatel Sopotu, albo arcybiskup z Gniezna mówią im, jak mają postępować, i muszę im podziękować, bo mówiąc to, wykonali kawał profrekwencyjnej roboty.

- I za parę lat Piotr Guział zostanie prezydentem Warszawy?

- Nie wiem, czy za kilka, czy kilkanaście. Może kiedyś zostanę. Na razie jestem burmistrzem Ursynowa i dobrze mi z tym.

- Chciałby pan?

- Chciałbym wiele rzeczy. Dlaczego prezydent Warszawy? Może powinienem pomyśleć o premierze? Dlaczego by nie? Ale żarty na bok. Nie wiem, co będzie. W polityce ponad rok to długi czas.

Piotr Guział

Burmistrz Ursynowa, inicjator referendum