"Super Express": - Powiedział pan, że wierzy w swoją misję w roli premiera. Posłowie Platformy i Ruchu Palikota zareagowali: polityczny matrix, talib z PiS-u, kandydat polityczny, prof. Gliński został wmanewrowany...
Prof. Piotr Gliński: - Wolałbym, żeby ta reakcja była pozytywna. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że przedstawiciele różnych partii mają różne interesy. Ale polityka składa się z wielu warstw, nie tylko z gier i interesów. Polityka to także konkretne działania, dzięki którym można wiele zmienić na lepsze. I jestem przekonany, że znajdę partnerów do działań. Nie tylko wśród całych ugrupowań, ale nawet poszczególnych posłów.
- Po co poważnemu socjologowi z dorobkiem misja skazana na porażkę?
- Wierzę w sukces swojej misji. Od kilku lat aktywnie zajmuję stanowisko w sprawach publicznych. I w tej misji, która będzie umocowana konstytucyjnie, będę miał większy wpływ na rzeczywistość. To jednak istotne wyzwanie dla kogoś, kto działał w innej skali niż polityka. Ważne jest też zamanifestowanie pewnej postawy wobec polskiej sceny politycznej, która w badaniach jest bardzo negatywnie oceniana przez społeczeństwo. I chciałbym ją trochę zmienić. Chciałbym odwrócić trend psucia polskiej polityki.
- Przyznajmy, że za psucie polityki odpowiadają ci, którzy mają na nią największy wpływ. Zatem Platforma i PiS, czyli ugrupowanie, które pana zgłasza jako kandydata.
- Uważam, że tu nie ma symetrii. I może warto zacząć rozmawiać bardziej merytorycznie i spokojnie, na argumenty? Spójrzmy na odbiór społeczny. Ludzie mają dość kłótni, dają o tym znać niską frekwencją, oceną prestiżu zawodu polityka, posłów...
- Chce pan zmiany polityki na spokojniejszą, na argumenty. A pierwszą reakcją na pana kandydaturę były cytaty z wywiadu dla portalu Niezalezna.pl. Stwierdził pan: "formacja rządząca to ludzie, którzy są w stanie sprzedać własny honor, aby utrzymać się przy władzy".
- Miałem na myśli kilka rzeczy. Np. używanie zła w polityce. Niestety, PO tego używała i przeciwko temu protestowałem. Nie twierdzę, że tylko Platforma i protestuję zawsze.
- Tym używaniem zła było...
- Choćby przeoczony przez media koniec kampanii wyborczej. Spot Platformy. Zimna, manipulatorska zagrywka, przedstawiająca "lud PiS-owski" niemal jak zwierzęta, agresywny tłum... To było coś potwornego. Świadome, na zamówienie. I tego w polityce nie chcę. Kolejna sprawa to postpolityka, która zastąpiła realne rządzenie. Te wrzutki propagandowe... Takie zaciemnianie obrazu naszego życia. Człowiek honorowy nie powinien manipulować społeczeństwem w taki sposób.
- Druga strona może wypomnieć nazywanie obecnego prezydenta "Komoruskim", zarzucanie premierowi Tuskowi zdrady...
- To pojawia się na manifestacjach, a tam są różne hasła. Wolałbym się na to nie licytować. Pamiętajmy, że w Łodzi zginął człowiek, tylko dlatego, że morderca nienawidził Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Oczywiście za to morderstwo nie odpowiada Donald Tusk, ale też za daleko idące oskarżenia z ust demonstrantów nie odpowiada Jarosław Kaczyński. Od kilku miesięcy obserwuję zmianę nie tylko wizerunku, ale i meritum PiS.
- I tu wypominają kolejną pańską wypowiedź: "staczamy się w sytuację, która może nas doprowadzić do dyktatury, uzależnienia od obcego mocarstwa albo strasznego kryzysu, gdzie nasze elitki uciekną do swoich rajów podatkowych".
- Ależ my staczamy się w taki neokolonializm. Kiedy porozmawiamy z przedsiębiorcami, to podkreślą, że np. cukrem i jego cenami rządzą Niemcy. Wiadomo, kto rządzi gazem. A Polska, choć jest w Unii Europejskiej, płaci najwyższe ceny, które są na nas wymuszane. Powinniśmy się bronić, choć nie jest to łatwe. Powinniśmy o tym rozmawiać, ale część naszych elit woli zadowolenie z tego, że są elitą i nie dostrzega reszty społeczeństwa. To jest problem.
- Dla części elektoratu PiS może być problemem to, że jeszcze w 1997 roku kandydował pan do parlamentu z Unii Wolności.
- Byłem w UW z dwóch powodów. Pierwszy to ekologia, a tam było Forum Ekologiczne i kilku kolegów, którzy szczerze się tym zajmowali. Drugim zaś, przynajmniej deklaratywna budowa społeczeństwa obywatelskiego i organizacji oddolnej. Jestem bardzo do tego przywiązany.
- Kiedyś nie był pan jednak tak prawicowy, skoro kandydował z list partii Geremka i Tuska. To w oczach wielu stygmatyzuje...
- Dobre recepty ekonomiczne powinno się dostosowywać do aktualnej koniunktury i sytuacji gospodarczej. Szkoła Keynesa i szkoła liberalna mają swoje dobre i złe strony, zależnie od miejsca i czasu. W pewnych sprawach jestem prawicowy, choć w przypadku wrażliwości społecznej doceniam pewne aspekty myśli lewicy.
- Dla wspomnianego elektoratu PiS istotną sprawą jest tragedia smoleńska. Część uważa, że doszło do zamachu.
- Uważam tę katastrofę za wciąż niewyjaśnioną. I nie mam podstaw, żeby uznawać, że to był bądź nie był zamach. Koncentruję się teraz na mojej misji, programie i spotkaniach. Polsce potrzebny jest nowy lepszy rząd. Rozmawiajmy o tym.
Prof. Piotr Gliński
Socjolog PAN, kandydat PiS na premiera