Piotr Duda: Wzrost płacy minimalnej jest korzystny dla budżetu

2011-04-28 4:00

W dyskusji "Super Expressu" na temat podwyższenia płacy minimalnej prezentujemy dziś głos Piotra Dudy, przewodniczącego Solidarności.

"Super Express": - Rząd przyjął stanowisko, które zakłada, że minimalne wynagrodzenie w Polsce zostanie podniesione do 1500 zł. Dla związkowców to jednak niezbyt atrakcyjna oferta. Czemu?

Piotr Duda: - W 2005 roku znowelizowano ustawę o minimalnym wynagrodzeniu. Założono w niej, że relacja między minimalną a średnią płacą w jak najkrótszym czasie sięgnie 50 proc. Okazuje się, że mija już kilka lat i ta relacja zamiast się zwiększać jest coraz mniejsza. Rządowa propozycja też nie bierze pod uwagę tamtych ustaleń. Dlatego w projekcie obywatelskim, który przygotowaliśmy, chcemy, żeby założenia z 2005 roku wreszcie weszły w życie.

- Ekonomiści i przedsiębiorcy ostrzegają, że osoby, których wynagrodzenie jest bliskie minimalnemu, mogą stracić pracę. Nie boi się pan, że ich słowa okażą się prorocze?

- Rząd musi przede wszystkim walczyć z tą patologią. Pracownicy są zatrudniani na czarno. Minimalne wynagrodzenie jest płacone na konto, a pozostała kwota do ręki. Dopóki nie zwalczymy całej patologii, to przynajmniej osoby, które będą otrzymywać oficjalnie minimalną stawkę, będą miały więcej pieniędzy i odprowadzone zostaną za nich większe składki na emeryturę.

- Nie przekonuje pana argument, że w czasie kryzysu nie powinno się rozdawać przywilejów?

- To nie jest rozdawanie przywilejów, bo za to nie płaci rząd. Tutaj boją się pracodawcy. Jako pracodawca rozumiem, że powinny być niższe koszty zatrudnienia, ale nie można po raz kolejny obciążać pracownika. Jeżeli pracodawcy mówią, że minimalne wynagrodzenie w Polsce jest za duże, to przekraczają już wszelkie granice bezczelności. Niech lepiej nie zakładają działalności gospodarczej, skoro nie potrafią za dwadzieścia dni ciężkiej pracy zapłacić pracownikowi 1386 zł brutto.

- Ale państwo żądają ponad 1800 zł płacy minimalnej. Może to zbyt wygórowana suma?

- Chciałbym dożyć czasów, kiedy pracodawca przychodzi do związkowców i pokazuje papiery firmy. Mówi: wypracowaliśmy taki zysk, ta część idzie na inwestycje, a ta na podwyżki. Niestety, dziś trzeba wszystko wyrywać pracodawcom z gardła. Oni chcieliby wyłącznie przykręcać śrubę, a nie dawać nic od siebie. Organizacja Lewiatan bije na alarm na Komisji Trójstronnej, że młodzi ludzie wraz z 1 maja będą uciekać do Niemiec. A czy przy obecnym poziomie pensji w Polsce można im się dziwić?

- Minister Fedak w rozmowie z nami mówi, że 1500 zł to kompromisowe rozwiązanie. Ze strony rządu chyba też nie ma co liczyć na ustępstwa.

- Skoro politycy mówią, że jest w Polsce wzrost gospodarczy, to nie chcemy, żeby płaca minimalna zależała od widzimisię polityków. Zgodnie z naszym projektem, jeżeli PKB będzie wzrastać powyżej trzech punktów procentowych, wtedy powinno się, według zaproponowanego przez nas przelicznika, podnosić minimalne wynagrodzenie. Chcemy, żeby minimalne zarobki w Polsce rosły w stronę średniej europejskiej. Poza tym wzrost płacy minimalnej jest także pozytywny dla budżetu. Według naszych wyliczeń podniesienie minimalnego wynagrodzenia jedynie o 10 zł, powoduje, że budżet państwa zyskuje 14 mln zł. Nie ma więc tu negatywów. Poza tym ludzie młodzi mogliby wreszcie spróbować związać koniec z końcem. Obecnie za płacę minimalną po prostu nie da się wyżyć w pojedynkę.

Piotr Duda

Przewodniczący NSZZ "Solidarność"