"Super Express": - PiS nie weźmie udziału w waszej akcji protestatycyjnej. Wypłynął SMS, który podpowiada dlaczego. Boją się, że pojawi się Leszek Miller i SLD.
Piotr Duda: - Mam ważniejsze sprawy na głowie, niż zajmować się jakimiś SMS-ami. Dziwię się rzecznikowi PiS, skąd ma takie informacje. Z tego, co się orientuję, Adam Hofman nie jest członkiem międzyzwiązkowego sztabu protestacyjnego. Od środy 11 września do soboty 14 będziemy protestowali przed Sejmem i ministerstwami. To będzie akcja społeczna i związkowa, a nie partyjna. Zapraszamy wszystkich, ale nie przewidujemy żądnych wystąpień polityków, tak ustaliliśmy w sztabie protestacyjnym. Nikt nam tego nie zepsuje.
- Pojawiły się pogłoski, że Leszek Miller i inni politycy SLD weźmą udział w akcji.
- Nie wiem, skąd informacje, że ktoś zaprosił polityków, a tym bardziej polityków SLD. Podczas manifestacji będziemy rozmawiać o polskich problemach i nie chcemy, by grzali się przy tym jacyś politycy. Niech się kłócą sami, niech zostaną ze swoimi kłótniami na Wiejskiej i nie wchodzą w nasze sprawy.
- Kiedy spotykaliście się z Jarosławem Kaczyńskim w czerwcu, mówiliście o współpracy, o powołaniu zespołu legislacyjnego. Były też sugestie, że jesienna akcja mogłaby odbyć się wspólnie pod sztandarami Solidarności i PiS.
- Będziemy współpracować, ale my liczymy przede wszystkim na siebie. Wszyscy obywatele są zaproszeni. Członkowie PiS również. Ale nie będzie przemówień polityków. Sprawa SMS-a jest dla mnie drugorzędna, trzeciorzędna, a nawet pięciorzędna.
- Gdy rozmawiałem z Joachimem Brudzińskim, miałem wrażenie, że jest rozczarowany tym, że ma się pojawić Leszek Miller.
- Kto podał taką informację: PiS, Solidarność?
- Podobno miałby wziąć udział na zaproszenie OPZZ.
- To nieprawda, bo ustalenia sztabu protestacyjnego są inne. Ani pan rzecznik Hofman, ani pan poseł Brudziński nie są członkami tego sztabu. Te informacje są po prostu wyssane z palca.
- Będziecie demonstrowali pod parlamentem przeciwko całej klasie politycznej. Czy również przeciwko PiS? Joachim Brudziński mówił, że protest powinien odbyć się pod Kancelarią Premiera, a nie pod parlamentem.
- Związek zawodowy Solidarność jest niezależną organizacją, podobnie niezależny jest PiS. Ja szanuję ich niezależność i chcę, żeby oni szanowali naszą. Prawo i Sprawiedliwość nie będzie mówiło, jak Solidarność ma robić protesty - czy przed Sejmem, czy przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Będziemy robili to, co uważamy za słuszne.
- Wasza współpraca nie będzie kontynuowana? Choćby w zespole legislacyjnym?
- Będzie kontynuowana. Nikt nas nie skłóci, a z tego SMS-a niech się tłumaczy rzecznik PiS, niech tylko powie, skąd ma takie informacje. Ale pod względem postulatów i współpracy nie ma między nami żadnych problemów. Apeluję, by klub PiS złożył do laski marszałkowskiej w dniach naszego protestu swój projekt zmian w ustawie o referendum ogólnokrjowym. Będzie to najlepszy sposób politycznego wsparcia naszej akcji. Będziemy współpracowali, jeśli PiS będzie wspierało postulaty pracownicze i antyliberalne rozwiązania.
- Oni uważają, że to właśnie robią w parlamencie - że walczą o prawa pracowników, głosowali przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego.
- A my bardzo się z tego cieszymy.
- Ale oni czują się zawiedzeni, że mimo to będą okupowani razem z pozostałymi parlamentarzystami.
- A kto mówi, że będzie okupacja?
- Padło takie określenie.
- Jeśli ktoś mówi, że będzie okupacja, to mówi kolejną nieprawdę.
- Będziecie jednak pod parlamentem.
- Bo tam tworzy się prawo i nam prawo też na to pozwala. Tam jest nasze miejsce, tam zasiada koalicja rządząca, która to złe prawo tworzy.
- A może Solidarność mogłaby stracić na wiarygodności, gdybyście wyszli razem z PiS na ulice?
- W sprawach merytorycznych była, jest i będzie między nami współpraca, jeśli PiS będzie wspierało założenia pracownicze. Nie ma tu żadnych podtekstów.
- Rozwój wypadków każe mi zadać pytanie, czy związki zawodowe nie planują jakiegoś własnego przedsięwzięcia politycznego. Nie myślicie o tym?
- Solidarność niczego nie planuje. Jedynym planem jest odsunięcie od władzy antypracowniczego i antyobywatelskiego, bardzo liberalnego rządu Donalda Tuska.
- Ale co potem? Bo jeśli ktoś miałby ich zmienić, to musiałaby to być któraś z obecnie istniejących partii albo jakaś zupełnie nowa inicjatywa.
- Rolą Solidarności jest odsunięcie tego rządu od władzy. A potem wybiorą wyborcy, a nie Solidarność. Zobaczymy.
- Czyli nie wyklucza pan w przyszłości wejścia do polityki?
- Jesteśmy działaczami związkowymi, kórzy mają na uwadze twarde interesy pracowników, a nie zabawę w politykę z poziomu ul. Wiejskiej 2.