Piotr Duda

i

Autor: Piotr Piwowarski

Piotr Duda: Nie toleruję chamskiego zachowania związkowców

2012-05-22 20:39

Posłankę Pomaską już przeprosiłem. Jeżeli tylko dorwałbym tego drania, który ją opluł, nie miałbym dla niego litości

"Super Express": - Kiedy ostatnio pałowała pana policja?

Piotr Duda: - To był 1995 rok w czasie demonstracji pod ówczesnym Urzędem Rady Ministrów. Miło nie było.

- Dziś, zdaniem Lecha Wałęsy, też się panu należy za oblężenie Sejmu.

- Nie chcę się zniżać do tego poziomu dyskusji. Kiedy zostałem przewodniczącym Solidarności, pierwsze kroki skierowałem do Lecha Wałęsy jako pierwszego szefa związku i prosiłem o współpracę.

- Wtedy wydawało się, że zawarliście pakt o nieagresji i Wałęsa będzie stał po waszej stronie.

- Też tak myślałem. Gdyby chociaż zadzwonił do mnie i powiedział, co myśli o naszych działaniach. Wolał obwieścić swoje zastrzeżenia w mediach. W zasadzie mnie to nie dziwi, bo zachował się w typowy dla siebie sposób. Cóż, jeżeli pan prezydent nie widzi tego, co my staramy się robić jako związek, to niestety nic na to nie poradzę.

- Myśli pan, że nie widzi?

- Albo nie widzi, albo nie chce widzieć.

- Bo stracił duszę związkowca?

- Najwyraźniej. Łudziłem się jeszcze, że ta dusza jeszcze się w nim tli, ale po jego słowach nie mam już złudzeń. Tym bardziej że dołączył się do osób, które przykrywają sprawę podniesienia wieku emerytalnego, atakując Solidarność.

- Obecny prezydent też próbuje ją przykryć, twierdząc, że pod Sejmem złamaliście prawo.

- Pan prezydent ma dużą lekkość w ferowaniu wyroków. Na jego miejscu byłbym bardziej powściągliwy. Przecież nie wtargnęliśmy na teren Sejmu, nie zakłócaliśmy jego pracy, nie było niszczenia mienia. Pan prezydent powinien też pamiętać, dlaczego do tej blokady doszło. Ograniczono nasze prawo obywatelskie do obecności podczas głosowania nad ważną dla nas ustawą. To też złamanie prawa.

- Ale to wy poszliście na siłowe rozwiązanie, blokując posłów w Sejmie. Nie straciliście kontroli nad sytuacją?

- Choć ludzie są naprawdę wściekli na to, jak rozwija się sytuacja w kraju i jak traktują ich rządzący, to udaje nam się zachować spokój. Ewa Kopacz jednak w tym nie pomogła, bo nawet nie uzasadniła, dlaczego nie mogę być w Sejmie w czasie głosowania. To było zwykłe "nie, bo nie". A przecież to nie jest jej prywatny folwark, ale parlament każdego Polaka.

- Jest jednak marszałkiem i chce pilnować porządku na sali obrad.

- Premier Tusk trzy dni wcześniej nie odmówił spotkania ze mną w KPRM. Nie bał się burd czy agresywnego zachowania. Wiedział, że chcemy rozmawiać spokojnie. Jestem przekonany, że gdyby marszałkiem był Donald Tusk, to przedstawiciele Solidarności na pewno siedzieliby na galerii. A tak pani Kopacz doprowadziła do eskalacji napięcia.

- Okupacja Sejmu była spontaniczną odpowiedzią na działania pani marszałek?

- Chcieliśmy tylko przykuć się łańcuchami do barierek, którymi władza odgrodziła się od społeczeństwa. Kiedy okazało się, że nie chcą nas wpuścić do Sejmu, padła spontaniczna decyzja, że skoro my nie możemy wejść, to oni nie wyjdą.

- Oni, czyli posłowie, w końcu oberwali. Spontanicznie?

- Cóż, jeżeli poseł Suski na dzień dobry zaczyna wyzywać związkowców od pijaków, to sam prowokuje reakcję.

- A za co opluto posłankę Pomaską?

- Już ją za to przeprosiłem. Nie ma bowiem mojej tolerancji na takie chamskie zachowania. Jeżeli tylko dorwałbym tego drania, który się tego dopuścił, nie miałbym dla niego litości.

- Znów jednak słychać głosy, że jesteście zadymiarzami, którzy nie potrafią w cywilizowany sposób protestować.

- Ale o jakie zadymy chodzi? Doskonale wiemy, co dzieje się choćby w Grecji czy we Francji i jak wyglądają prawdziwe zadymy. Nasz protest nawet w ułamku procenta nie przypominał tamtejszych manifestacji.

- Nie boi się pan, że Solidarność podgrzewa nastroje społeczne na tyle, że grecki styl protestowania niedługo zawita i na nasze ulice?

- Trzeba zrobić wszystko, żeby tak się nie stało. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby w ten sposób wyrażać swoje niezadowolenie. Chcemy pokojowo wywierać presję na rządzących.

- Ale o związkowcach znów mówi się, że to zapijaczeni awanturnicy.

- Każde środowisko składa się z róż-nych ludzi, także środowisko Solidarności. Staramy się nad tą różnorodnością panować, choć wiemy, że człowiek jest tylko człowiekiem i może popełniać błędy. Wiemy jedno - obiecaliśmy, że nie będziemy przeszkadzać zwykłym obywatelom swoimi działaniami. Są one wymierzone we władze i dla nich chcemy być uciążliwi. Tej obietnicy dotrzymaliśmy.

- Uciążliwość poszła w kierunku konfrontacji z władzą. Do tej pory nie brakowało członków Solidarności, którzy oskarżali pana, że jest pan agentem wpływu Platformy. Chce pan teraz udowodnić, że nie mieli racji?

- Gdyby nie było ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego i ignorancji rządzących wobec naszych postulatów, nadal prowadziłbym politykę dialogu i konsensusu. Nawet z władzą. Przecież to ona decyduje o tym, co się dzieje w kraju i trzeba z nią rozmawiać.

- Opozycja nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość, a ostatnio widać przy was polityków PiS i SLD. To oni chcą się do was przytulić czy to wy szukacie ich poparcia?

- Przychodzą do nas w czasie pikiet, aby pokazać, że są po naszej stronie. Proszę bardzo, niech przychodzą. Jednak siłą naszego związku jest niezależność i zamierzam pilnować, aby żadna partia nie chciała zrobić z nas swojej przybudówki. Ale bez polityków - każdej opcji - nic nie zmienimy.

- Nie wydaje się panu, że opozycja próbuje świecić światłem odbitym od Solidarności?

- Ależ nie mam złudzeń, że tak jest, ale mi to nie przeszkadza. Do tej pory jednak było tak, że to partie chciały wykorzystywać Solidarność. Dziś to my, związkowcy, chcemy wykorzystywać polityków do własnych celów.

- Ale taki PiS na przykład próbuje chyba na waszych barkach dojść do władzy.

- Jeżeli jakiś polityk myśli, że rosnące poparcie dla niego to wyłącznie jego zasługa, to bardzo się myli.

- Z PiS słychać namowy, żebyście połączyli siły z rzeszami niezadowolonych grup społecznych, by pokazać sprzeciw wobec polityki rządu w czasie EURO. Będzie taka koalicja?

- Jak już mówiłem, jesteśmy niezależni i będziemy podejmować decyzje korzystne z punktu widzenia naszych postulatów. Teraz interesuje nas powstrzymanie podniesienia wieku emerytalnego i nie chcemy, aby ten temat zaginął gdzieś w morzu innych żądań.

- A co z ojcem Rydzykiem? On walczy o TV Trwam na cyfrowym multipleksie i podobno liczy na wasze wsparcie.

- Jestem zwolennikiem wolności mediów i dlatego uważam, że miejsce na multipleksie powinno znaleźć się i dla TVN24, i dla TV Trwam. Decyzja KRRiT to niepotrzebne wprowadzanie niepokojów społecznych.

- Zrobicie wspólną demonstrację?

- Wiem, co zdarzy się dziś czy jutro. Aż tak daleko nie sięgam w przyszłość.

- Co w takim razie zrobicie w czasie EURO?

- Na razie wiem jedno - prawie pewne jest to, że 22 czerwca spotkam się w Gdańsku z Michelem Platinim. Pójdziemy do legendarnej sali BHP i opowiem mu o pięknej historii Solidarności. Dalsze decyzje nie zostały jeszcze podjęte.

- A prezydent i premier cały czas proszą was o spokój.

- Bronisław Komorowski mówił ostatnio, że jeśli nie chcemy jego słuchać, to powinniśmy posłuchać głosu społeczeństwa, które w większości nie chce protestów w czasie EURO. A dlaczego prezydent nie posłucha tego samego społeczeństwa, które w przeważającej większości nie chce podniesienia wieku emerytalnego i żąda referendum w tej sprawie? Czas skończyć z tą hipokryzją rządzących.

Piotr Duda

Przewodniczący Solidarności