"Super Express": - W 2000 roku udało się uchwalić ustawę, która znalazła się w Sejmie dzięki "Super Expressowi" i naszym Czytelnikom. 100 tys. osób podpisało się pod zmianą kwalifikacji jazdy po pijanemu. Od tamtej pory to już nie wykroczenie, ale przestępstwo...
Piotr Andrzejewski: - Akcja państwa gazety wydała pozytywne owoce. Bardzo ważna okazała się zmiana kwalifikacji czynu z wykroczenia na przestępstwo. Niestety, problem nie jest tylko w sankcji karnej, ale w jej stosowaniu. Decydujące jest więc stosowanie prawa, ponieważ nawet podniesienie maksymalnej kary nie musi oznaczać, że sędziowie zaczną ją wymierzać. Myślę, że ważniejsze jest podniesienie minimalnej kary i wprowadzenie zapisu, że przy recydywie nie stosuje się zawieszenia kary.
- Proponujemy, żeby politycy wprowadzili takie zapisy, które umożliwią konfiskatę samochodów pijanym kierowcom. To będzie skuteczne?
- To dobry pomysł, choć taka konfiskata powinna dotyczyć raczej recydywistów, którzy regularnie prowadzą po alkoholu. Inaczej popadniemy w absurd. Proszę sobie wyobrazić, że jest impreza, na której każdy pił i nagle trzeba jechać z dzieckiem do szpitala. Czy zabierać w tym wypadku samochód? Oczywiście, nie. Natomiast nie powinno być tu taryfy ulgowej dla tych, którzy świadomie siadają za kierownicę po pijanemu.
- Chcemy również, aby za jazdę po pijanemu wymierzać nawet krótką karę więzienia. Dla większości osób - bo pijani kierowcy to przede wszystkim zwykli ludzie, a nie kryminaliści - byłby to wystarczający straszak na przyszłość?
- Między innymi w II RP mądrze stosowano prawo karne. Ówczesne prawodawstwo przewidywało, niezależnie od kar długotrwałego więzienia, karę krótkotrwałego aresztu. Wystarczyłoby zastosować tę praktykę w obecnej sytuacji wobec pijanych kierowców. Niech zaraz po zatrzymaniu trafią nawet na 24-48 godzin, czyli na tyle, na ile można zatrzymać bez wyroku sądu. Należałoby także odholować ich samochody i obciążyć kosztami. Wydaje mi się to najbardziej odstraszające. Bardziej niż przewlekłe procesy i wieloletnie wyroki. Nieuchronność i szybkość wymierzania kary jest bardziej skuteczna niż jej podwyższanie.
- W przypadku śmiertelnych wypadków spowodowanych przez pijanego kierowcę należałoby go karać z całą surowością? Bez taryfy ulgowej?
- Tego nie możemy nakazać sędziom. Mam zresztą bardzo złe skojarzenia z tego typu praktyką. Na początku stanu wojennego odbywały się odprawy z sędziami, na których mówiono, że wyroki sądowe są formą dialogu władzy ze społeczeństwem i dlatego nie mogą być łagodne. We współczesnej Polsce wprowadzamy permanentny stan wojenny wobec pijanych kierowców, ale nie możemy się uciekać do dyktowania sędziom, jak mają oceniać wszystkie okoliczności - i łagodzące, i obciążające - które biorą pod uwagę przy wydawaniu wyroku. Te okoliczności wpływają bowiem na wysokość kary wymierzanej przez sąd i tylko sąd ma prawo to wszystko zważyć i zmierzyć. Tego prawa nie możemy sądu pozbawiać. Możemy za to, jak mówiliśmy już na początku, zwiększać minimalną karę za jazdę pod wpływem alkoholu i w przypadku recydywy nie stosować zawieszenia kary.
Piotr Andrzejewski
Prawnik, sędzia Trybunału Stanu