- Cała ta tragiczna noc, która tak naprawdę - o czym też nie widziałem przecież - oznaczała umieranie, a nie nadzieję na uratowanie życia. To wszystko powoduje, ta niezwyczajna śmierć, że to jest bardzo trudne, tym bardziej że mamy kolejną rocznicę - powiedział w rozmowie z RMF FM Piotr Adamowicz.
Na początku grudnia ubiegłego roku rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk poinformowała, że oskarżonemu Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. "Oskarżonemu zarzucono również popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania" - dodała prokurator Wawryniuk.
Zakończenie pewnego etapu
- Skierowania oskarżenia o tyle zmieniło sytuację, że możemy mówić o zakończeniu pewnego etapu. To przybliża nas do możliwości poznania, na tyle na ile będzie je można poznać - wszystkich okoliczności: dlaczego, w jakiej sytuacji, motywację sprawcy. Poznania prawdy, na tyle, na ile będzie można poznać tę prawdę - powiedział Piotr Adamowicz.
- Bez wątpienia jest to pewne zakończenie jakiegoś etapu. Z punktu widzenia oczywiście formalnego, bo do poznania wszystkich okoliczności, poznania pełnej prawdy, daleka droga. Być może poznanie wszystkiego, pełnej prawdy, w ogóle nie będzie możliwe - dodał
W styczniu 2019 roku na terenie Gdańska odbywał się 27. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W imprezie brał udział prezydent miasta Paweł Adamowicz. Na scenie pojawił się w celu odpalenia "Światełka do nieba". Wówczas na scenę wbiegł mężczyzna i z bardzo dużą siłą kilkukrotnie ugodził prezydenta nożem.
Grożąc prowadzącemu imprezę zmusił do oddania mikrofonu, przez który przedstawił się z imienia i nazwiska i wygłosił oświadczenie, w którym podał motywy swojego zachowania. Napastnik został zatrzymany. Paweł Adamowicz został przewieziony do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Zmarł 14 stycznia 2019 roku.