Jeszcze w piątek po południu rozmawialiśmy z Tomaszem Greniuchem i zapytaliśmy wprost, czy zamierza sam podać się do dymisji. Szef wrocławskiego IPN mówił nam wtedy, że nawet tego nie rozważa. - Nie ma powodów, abym podawał się do dymisji - mówił nam Greniuch, który przypominał, że w 2013 roku "wybrał drogę historyka i badacza" i z neonazizmem nie ma nic wspólnego.
W sobotę poinformowano, że prezydent Andrzej Duda zwrócił uwagę, że człowiek o takiej przeszłości nie powinien być szefem IPN. Głowa państwa dołączyła tym samym do chóru krytyków tej nominacji, do którego należą politycy zdecydowanej większości opcji, naukowcy, a także zwykli mieszkańcy.
„W związku z zaistniałymi okolicznościami dotyczącymi nominacji dr. Tomasza Greniucha na stanowisko p.o. dyrektora Oddziału IPN we Wrocławiu, dalsze pełnienie przez niego tej funkcji jest niemożliwe" - uważa Jarosław Szarek.
Przypomnijmy, że Greniuch wykonywał gest "sieg heil" pod flagą nawiązującą do nazistowskiej, brał też udział w "najeździe na Myślenice" - demonstracji, która upamiętniała pogrom Żydów, do którego doszło w tym mieście przed wojną.
Jednocześnie Greniuch zapewniał, że nie ma już nic wspólnego z takimi poglądami i podał nawet datę, kiedy "wybrał drogę badacza": rok 2013.
Rzecz w tym, że SE dotarł do zdjęcia z 2016 roku, na którym widać Greniucha w towarzystwie skinów, w tym dwóch skazanych sądowym wyrokiem za propagowanie nazizmu.
Na razie nie wiadomo, co z Jarosławem Szarkiem. Był plan, aby został on szefem IPN na kolejną kadencję - obecna kończy się za trzy miesiące.
Wydaje się, że teraz jest to już niemożliwe.