TV
Pogoda
Wideo
Coraz więcej szczegółów w tej skandalicznej sprawie. Przypomnijmy, że mecenas Dominika K., która pracuje w kancelarii adwokackiej swojego męża, prowadziła samochód mając 2,6 promila alkoholu. Co gorsza, w aucie, na tylnej kanapie siedział jej 3,5-letni synek Fryderyk.
Jak ustalił „Super Express”, o tym, że kobieta za kierownicą Land Rovera może być pijana, policję poinformowali pracownicy stołecznej stacji benzynowej. - Podjechała na stację, jak weszła widać już było, że jest coś nie tak. Przy kasie poprosiła o bilet na myjnię. Było od niej czuć mocną woń alkoholu. Kiedy poszła myć samochód pracownica stacji wezwała policję – relacjonuje nasz informator.
Dominika K. została zatrzymana przez patrol policji około godz. 16, zaraz po wyjechaniu z terenu stacji benzynowej (do zdarzenia doszło ponad dwa tygodnie temu). Pani mecenas miała się przyznać do tego, że piła alkohol. - Stwierdziła jednak, że było to dwa dni wcześniej. Przekonywała, że „nie czuje się pijana”. Poprosiła także o warunkowe umorzenie sprawy – dodaje nasz informator.
Policja jednak nie wysłuchała jej prośby i skierowała sprawę do prokuratury. - Postawiono jej zarzut kierowania pojazdem mechanicznym marki Land Rover w stanie nietrzeźwości, za co grozi kara do 2 lat więzienia – mówi nam Łukasz Łapczyński (37 l.), rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej. - Prokurator wydał postanowienie o zatrzymaniu podejrzanej prawa jazdy. Jednocześnie w związku z wykonywanym zawodem adwokata, o przedstawieniu zarzutów i prowadzonym postępowaniu karnym, poinformowane zostały odpowiednie organy – dodaje Łapczyński.
Zapytaliśmy o picie alkoholu na plaży. Zaskoczenie? [SONDAŻ „PODRÓŻY”]
Z Dominiką K. nie udało nam się skontaktować. Ryszard Kalisz nie chce komentować sprawy.
