"Super Express": - W rocznicę tragedii smoleńskiej Ewa Stankiewicz, szefowa Solidarnych 2010, w emocjonalnym przemówieniu stwierdziła, że Donald Tusk zasłużył na karę śmierci. Pańskim zdaniem też?
Stanisław Pięta: - Pani Stankiewicz ma pełne prawo do surowych ocen. Podzielam jej oburzenie deficytem sprawiedliwości i tym, co się przez 6 ostatnich lat działo. Wbrew temu, co powiedział prezydent Komorowski, państwo nie zdało egzaminu. I winni powinni ponieść karę.
- Karę śmierci?
- Nie do mnie należy wymierzanie kary. Państwo i jego urzędnicy mieli jednak obowiązek uczynić wszystko, żeby wizyta prezydenta była bezpieczna. Po tragedii mieli obowiązek uczynić wszystko, by ją wyjaśnić. Nie zrobili ani jednego, ani drugiego. Jeżeli okaże się, że są podstawy do postawienia zarzutów, to jestem przekonany, że teraz winni zaniedbań zostaną ukarani.
- W rocznicę katastrofy smoleńskiej prezydent Andrzej Duda mówił jednak o wybaczaniu i zasypaniu podziałów. Co prawda Jarosław Kaczyński dodał, że na wybaczenie przyjdzie czas po rozliczeniu...
- Nie mam wrażenia, żeby polemizowali ze sobą. Wręcz przeciwnie, wzajemnie się uzupełniają. Potrzebne jest zarówno wyjaśnienie prawdy, rozliczenie winnych oraz sprawiedliwość, ale także wybaczenie. Wszystko we właściwiej kolejności. Trzeba wyjaśnić wiele rzeczy. To, dlaczego polskie władze pominęły umowę polskiego MON z ministerstwem w Rosji z 1993 roku, która przewidywała wspólne badanie katastrof. Trzeba wyjaśnić, dlaczego premier Tusk ubiegał się o wspólny wyjazd, a następnie doszło jednak do rozdzielenia wizyt...
- Jak pan to by wyjaśnił?
- Na to powinna odpowiedzieć prokuratura. Nie zrobiła tego. Wiemy, że prawa ręka Donalda Tuska, minister Arabski, spotykał się z Rosjanami w moskiewskiej restauracji "Dorian Gray". W miejscu, w którym stołują się pracownicy rosyjskich służb specjalnych. I rozmawiał z urzędnikami Putina po odprawieniu tłumaczki! Dlaczego? Dlaczego w Smoleńsku nie było na lotnisku ani jednego funkcjonariusza BOR?! Generał Janicki, szef BOR, pomimo śmierci tylu osób, za których bezpieczeństwo odpowiadał, otrzymał awans i odznaczenia? Przecież w każdym innym cywilizowanym państwie byłoby to nie do pomyślenia! To jak opowieść o jakiejś kompromitującej grotesce! Pamięta pan wypowiedź generała Petelickiego o SMS-ie wysłanym przez ważnego polityka Platformy Obywatelskiej.
-Tym o pilotach?
- Tak. Generał przytoczył treść SMS-a, w którym obarczono winą za tragedię pilotów, a do wyjaśnienia zostawiono to, kto ich do tego namówił. Przecież w normalnym śledztwie po 6 latach znalibyśmy już nazwisko tego polityka!
- Pańskim zdaniem III RP nie radziła sobie z tą tragedią instytucjonalnie czy politycy PO działali świadomie źle?
- Nie jestem skłonny wysnuć takiego podejrzenia. Niedbalstwo i chęć zdeprecjonowania prezydenta Kaczyńskiego doprowadziła jednak do takiego poziomu zaniechań, że funkcjonariusze państwa nie wypełniali swoich obowiązków! To wcześniejsze odmawianie głowie państwa samolotu, te gierki wokół prezydenta... To pozwalało wykorzystać sytuację Rosji.
- Wykorzystała, doprowadzając do śmierci prezydenta?
- Rosja na pewno chciała dać Lechowi Kaczyńskiemu nauczkę za to, co zrobił w Gruzji. Zjednoczenie przywódców tylu państw w Tbilisi, prowadzenie podmiotowej polityki sprzecznej z interesami Moskwy mogło do tego doprowadzić. Rosja mogła szukać sposobu na ukaranie go i osiągnięcie efektu strachu wobec wszystkich, którzy chcieliby pójść drogą polskiego prezydenta. Rosja robiła to już nieraz. Udowadniała, że może zabić Jandarbijewa w Katarze, otruć Litwinienkę w Londynie. Może i zabić prezydenta państwa NATO?
Zobacz także: Mirosław Skowron: PiS jako partia centrum?