Gdy w 2009 roku wyszło na jaw, że były premier PiS Kazimierz Marcinkiewicz (59 l.) rozwodzi się z żoną, szeptano, że to dlatego, że ma na boku inną. Ba! „Super Express” przyłapał go nawet, jak kupował pierścionek dla kochanki. Tą drugą kobietą okazała się Izabela Olchowicz (36 l.). Pikanterii całej sprawie dodawał fakt, że chorującą żonę Marię Marcinkiewicz (56 l.) zostawił tuż przed Bożym Narodzeniem.
Ach, co to był za skandal! Finalnie jednak jego związek z „Isabel” również nie przetrwał próby czasu.
– Wydaje mi się, że on lubi po prostu zostawiać kobiety w porach świątecznych- narzekała później w mediach - narzekała w mediach Isabel.
Mało tego! Byli kochankowie nadal nie mogą dojść do zgody. Powód? Pieniądze, a raczej alimenty, które miał jej płacić.
Nie płaci od miesięcy. Powinien zostać ukarany co najmniej grzywną. Dla tego typu alimenciarzy jest nawet kara więzienia. Z tytułu alimentów jest mi winny obecnie 50 tys. zł.
- narzekała nam w lutym Isabel. Mało tego, z byłym ukochanym rozprawiała się też na łamach mediów społecznościowych!
Ostatnio w mediach pojawiła się informacja, że były premier zostawił byłej ukochanej 3000 zł w skrzynce na listy. Jedno jest jednak pewne - ten romans nie wyszedł mu na dobre!
Czkawką odbija się też skok w bok posłowi PiS Łukaszowi Zbonikowskiemu, który do wyborów szedł z hasłami o wartościach rodzinnych, a romansował ze swoją atrakcyjną asystentką. Intymne szczegóły poznała cała Polska, a poseł nie dość, że się naraził partii, to jeszcze prześmiewczo zwany jest "seksposłem". Wszyscy poznali choćby treść sms-ów, jakie słał do kochanki.
Zwariowałam na Twoim punkcie wiesz? (...) To był piękny, zbliżający nas tydzień. Oby było takich więcej. Kocham Cię (...) A wiesz, że uroczo wczoraj wyglądałeś, leżąc na moich udach
- takie wiadomości pisał do działaczki PiS, co ujawnił "Super Express". Upokorzona Monika Zbonikowska (38 l.) wynajęła nawet detektywów, by poznać prawdę o wyskokach niewiernego męża. Detektyw zdobył bieliznę jako dowód zdrady - ekspertyza była bowiem bezlitostna. Na majtkach znajdowały się ślady DNA kochanki!
Przed sądem żona oskarżyła Zbonikowskiego, że w porywie złości wykręcał jej ręce i bił oraz ukradł jej telefon. Podczas jednej z awantur interweniowała nawet policja!
- Moja żona - wrażliwa kobieta, po podłościach i nikczemnościach, jakie do niej dotarły na mój temat, zareagowała w sposób bardzo emocjonalny. Jej pochopny telefon na policję był efektem ogromnych nerwów i niechęci kontynuowania rozmowy, o którą żonę prosiłem. Ponieważ pozostałem w domu jej matki, aby wyjaśnić zaistniałą sytuację, żona wraz z teściową zawiadomiły policję. Oświadczam, że nie dopuściłem się żadnego z zarzucanych mi zachowań
- tłumaczył nam Zbonikowski. Ostatecznie sąd jednak orzekł, że Zbonikowski żony nie bił, a szarpał i zobowiązał go do zapłaty 1000 zł na rzecz ofiar przemocy.
Czy historia żonatego posła Pięty, który jak pierwszy donosił "Fakt" uwiódł kobietę na miesięcznicy smoleńskiej, będzie równie dramatyczna? Czas pokaże. Być może będzie jednak kolejną przestrogą dla kochliwych polityków...
W rozmowie z "Super Expressem" Joanna Senyszyn ostro ocenia polityków prawicy, którzy mówią o wartościach, a w życiu postępują zupełnie inaczej: - To jest charakterystyczne dla prawicy, że mówią co innego a robią co innego. Katolicyzm, wiara jest u nas obrzędowa, na pokaz, reklamują się na ulotkach wyborczych politycy jako dobrzy mężowie, katolicy, a jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że są ostatnimi łajdakami.