Gromadnie popierający go senatorowie RP kierują się ludzkimi pobudkami - znają go bowiem jako autorytet moralny - ale też obawiają się zapewne, że podobne metody szantażu mogą kiedyś dotyczyć każdego z nich. Źle się dzieje, że w tej sprawie umyka rzecz istotna: nieetyczne zachowanie polityka. Od tego abstrahować nie wolno. Nie byłoby bowiem szantażu, gdyby nie było przedmiotu szantażu.
Sprawa immunitetów jest delikatna - uważajmy, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Składane przez PiS i przez PO obietnice zniesienia immunitetów uważałam za niemożliwe do spełnienia. Politycy są narażeni na ataki, które mogą ich ograniczać w czynieniu swoich powinności, a wówczas immunitet pozwala im jednak działać. Ale ten przywilej nie może być zasłoną dymną dla naruszania prawa czy działalności przestępczej. Polacy z oburzeniem reagują na doniesienia o pijanych kierowcach - politykach zasłaniających się immunitetem. Dlatego nie jestem zwolenniczką zniesienia immunitetu poselskiego czy senatorskiego, lecz jego ograniczenia.
Dorota Gawryluk
Prowadzi w Polsacie program "Konfrontacje"